.

.
.

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 9

Rozdział 9
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam dużo nauki. Jest nowy rozdział ale krótki niestety :(
Obiecuje że w najbliższym czasie wam to wynagrodzę! Ten rozdział dedykuje wszystkim komentującym. Dziękuję za komentarze ;*
Klaus:
Znowu wszystko poszło na odwrót! Moja Caroline umiera teraz, nienawidząc mnie jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Tyler przez resztę dnia błąkał się po moim domu z żałosną miną, co jeszcze bardziej mnie irytowało. Wszyscy wiedzieli jakie będzie to miało skutki. Za parę godzin Caroline umrze na skutek działania jadu wilkołaka. Ale jest coś czego nikt z nich nie wie, moja krew może ją uratować. Ale czy powinienem. Przecież to kara za ich zuchwalstwo. To mogło by wyglądać jakbym czuł coś do jakiejś młodej i słabej wampirzycy. Ale czy Caroline rzeczywiście była słaba? Nie i chyba jeszcze dlatego jeszcze jej nie zabiłem. Ponieważ ma silny charakter, ale czy tylko dlatego? Jest ładna, ale ja nie jestem zdolny do uczuć. Uczucia to słabość, a miłość jest jak samobójstwo. Spojrzałem za okno. Było już ciemno. Jestem pierwotną hybrydą, mogę mieć czasami swoje ‘fanaberie’. A dziś postanawiam że chce aby Caroline zakochała się we mnie, dlatego musi żyć. Ruszyłem w stronę drzwi.

Caroline:
Umieram, umieram, umieram! Kolejna łza pociekła mi po policzku. Nigdy nie sądziłam że to się tak skończy. To nie miało być tak! Sprawa śmierci zawsze wydawała mi się taka odległa a szczególnie od kiedy jestem wampirem, ‘nieśmiertelna’. Otarłam łzę. Musiałam być silna. To wszystko jego wina. Nie wiem czemu ale choć wiedziałam że to prawda, coś mi mówiło że on tego nie chciał, przecież ten Nik, którego znam… Przestań! Krzyknęłam w myślach. Nie chciał?! On i tylko on jest tego winien. To on zmusił Tylera aby to zrobił. Stefan mi wszystko wyjaśnił. Przywiązanie, więc dlaczego nie zadzwoni? Dlaczego mnie nie odwiedzi? Próbowałam przekręcić się na drugą stronę, ale ból w miejscu ugryzienia był nie go zniesienia. Czułam jak siły opuszczały mnie coraz bardziej. Obaj bracia, poszli już chwile temu, powiedziałam, że chce być sama. Nie chciałam aby widzieli mnie w takim stanie. Udawałam że zasnęłam, poszli sobie, tak jak prosiłam. A przynajmniej tak myślałam, ale Damon jednak był jeszcze w domu. Wszedł do mojej sypialni i wyszeptał mi do ucha:
- Przepraszam, za to wszystko co ci zrobiłem. Do zobaczenia. – Dodał szybko, a ja usłyszałam w jego głosie smutek. Nie znałam go od tej strony. Kiedy dowiedziałam się kim jest myślałam że to tylko drań. Potem trochę się zmienił, dla Eleny. A ona się w nim zakochała. Tak przynajmniej myślę. Uważałam że powinna być ze Stefanem, ale może Damon nie jest wcale taki zły? Poczułam ruch powietrza a Damona już nie było. I poczułam się nagle samotna, czy naprawdę chciałam, żeby moi przyjaciele zostawili mnie w takiej sytuacji samą? Ciekawe, czy powiedzą Elenie? Chciałabym mieć kogoś kto kochałby mnie tak mocno jak Damon Elenę. Kogoś kto dla mnie by się zmienił. Przed oczami zamigotał mi obraz Tylera. Powinien być teraz ze mną. Ale go nie było. Może Klaus mu zakazał? Nagle usłyszałam jakieś szmery na dole, ktoś chyba przyszedł. Ale nic nie mogłam usłyszeć. Mój organizm zaczął odmawiać mi posłuszeństwa. Wydaje mi się że mama z kimś rozmawia, a potem cisza. Nagle w drzwiach pojawił się pierwotny. Nie bałam się go. Teraz już nic nie może mi zrobić, ja i tak już jestem trupem. Zaciekawiło mnie jedynie po co tu przyszedł. Czyżby zamierzał zabić mnie własnoręcznie. Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.
- Zamierzasz mnie zabić? – Nic nie odpowiedział, podszedł do mojego łóżka.  Przyglądając się mi uważnie odgarnął moje włosy z szyi, odsłaniając ranę. – Przyszedłeś tu aby patrzeć jak umieram?
- Nie, przyszedłem, ponieważ mogę ci pomóc.
- Jak? Ja umieram. Oboje wiemy, że na jad wilkołaka nie ma lekarstwa.
- A jeśli by było? – przysiadł na skraju mojego łóżka. Nie miałam siły się z nim kłócić.
- To ty byłbyś ostatnią osobą którą bym podejrzewała o przyniesienie go do mnie. To wszystko przez ciebie. Ja umieram.
- I mogę pozwolić ci umrzeć jeśli tego chcesz. Jeśli naprawdę wierzysz, że twoje życie nie ma sensu. Sam myślałem o tym raz czy dwa. – Widziałam w jego oczach kłębiące się uczucia. – Ale zdradzę ci mały sekret. Tam jest cały świat, który czeka na ciebie. Wielkie miasta, sztuka i muzyka. Prawdziwe piękno, a ty możesz mieć to wszystko. Jedyne co musisz zrobić to poprosić. – Poczułam że w moich oczach zbierają się łzy. Znów poczułam się przy nim jak przy Niku, moim Niku.
- Nie chcę umierać. – Wyszeptałam, a on przysunął się do mnie, podniósł moją głowę, nadgryzł swój nadgarstek i przyłożył mi go do ust.
- Wypij. – Posłuszna jak dziecko zaczęłam pić jego krew. Ufna w jego słowa. Poczułam jak dziwna siła napełnia mnie wraz z jego krwią. Kiedy oderwałam się w końcu od jego nadgarstka, nachylił się nade mną jeszcze bardziej i zmniejszył odległość między nami. Spojrzał w oczy i wyszeptał ledwo słyszalnie ‘Jesteś zmęczona, musisz odpocząć. Zaśnij.’ Moje powieki stały się ciężkie, a ja pomału opadłam na poduszkę.
- Dziękuję Nick. – Wyszeptałam próbując zwalczyć nagłe zmęczenie. Zasypiałam, ze świadomością że on wciąż jest koło mnie. Czułam iż materac wciąż jest ugięty w miejscu w którym siedział. Byłam bezpieczna. Zasnęłam.

Klaus:
Siedziałem tak jeszcze chwilę wpatrując się w jej piękne blond loki, anielską twarz, napuchniętą jeszcze od łez. Usta które przed zaśnięciem wypowiedziały moje imię. Znów nazwała mnie Nik. Ale czy to oznacza że mi przebaczyła? Odgarnąłem jej niesforny kosmyk włosów który opadł jej na twarz. Wyglądała tak pięknie kiedy spała. Nagle usłyszałem skrzypnięcie schodów. Pani szeryf właśnie wychodziła po schodach. Spojrzałem na mojego anioła po raz ostatni i z nieludzką prędkością wybiegłem z domu.
Miałem cudowny humor. Ruszyłem więc do baru świętować. Byłem głodny.

Caroline:
Obudziły mnie promienie słońca padające przez okno. Przetarłam oczy. Przeciągnęłam się i nagle przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień. Zachowanie pierwotnego, jego słowa. Dotknęłam miejsce ugryzienia. Po wczorajszej ranie nie ma nawet śladu. Zeskoczyłam z łóżka jak poparzona. Nie chciałam już w nim dłużej leżeć. Chciałam żyć i korzystać z życia jak nigdy wcześniej. I pomyśleć, że jeszcze 12 godzin temu umierałam! Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Zimna woda pozwoliła mi trochę ochłonąć od tych wszystkich uczuć nagromadzonych przez ostatnie 24 godziny. Wyszłam i ubrałam się szybko. Już miałam wychodzić z pokoju, kiedy zauważyłam na szafce nocnej małe pudełeczko. Podeszłam do niego. Uchyliłam jego wieczko, a w środku znalazłam srebrny łańcuszek z małą przywieszką w kształcie łezki, z małym szkiełkiem w środku. Spojrzałam na karteczkę w środku.
‘Mam nadzieję że dobrze spałaś. Klaus’
Nie umiałam się na niego teraz złościć. Włożyłam naszyjnik, nie zastanawiając się ile może on kosztować. W świetnym nastroju wyszłam z pokoju, omal się nie potykając.
- Mama?
- Córciu! Tak się cieszę że żyjesz! – Przytuliła mnie. Odwzajemniłam jej uścisk. Wygląda na to że się pogodziłyśmy. Jak dawno już ze sobą nie rozmawiałyśmy? Nie miałam ochoty się teraz nad tym zastanawiać. Poszłyśmy na dół i zjadłyśmy razem śniadanie. Nie wypiłam ani kropli krwi, najwyraźniej krew Klausa na razie mi wystarczy.

2 komentarze:

  1. Hej. :D Ej, jeju, to była ich pierwsza wspólna scena, którą od razu pokochałam. ♥ Ogólnie bardzo fajny rozdział, co prawda baaaardzo krótki, ale i tak super. :D Życzę weny, pomysłów, pozdrawiam, hehe. :D Do następnego, miejmy nadzieję, szybkiego. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. extra rozdział:D Klaus był świetny :D

    OdpowiedzUsuń