Rozdział 9
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam dużo nauki. Jest nowy rozdział ale krótki niestety :(
Obiecuje że w najbliższym czasie wam to wynagrodzę! Ten rozdział dedykuje wszystkim komentującym. Dziękuję za komentarze ;*
Klaus:
Znowu
wszystko poszło na odwrót! Moja Caroline umiera teraz, nienawidząc mnie jeszcze
bardziej, o ile to możliwe. Tyler przez resztę dnia błąkał się po moim domu z
żałosną miną, co jeszcze bardziej mnie irytowało. Wszyscy wiedzieli jakie
będzie to miało skutki. Za parę godzin Caroline umrze na skutek działania jadu
wilkołaka. Ale jest coś czego nikt z nich nie wie, moja krew może ją uratować.
Ale czy powinienem. Przecież to kara za ich zuchwalstwo. To mogło by wyglądać
jakbym czuł coś do jakiejś młodej i słabej wampirzycy. Ale czy Caroline
rzeczywiście była słaba? Nie i chyba jeszcze dlatego jeszcze jej nie zabiłem.
Ponieważ ma silny charakter, ale czy tylko dlatego? Jest ładna, ale ja nie
jestem zdolny do uczuć. Uczucia to słabość, a miłość jest jak samobójstwo.
Spojrzałem za okno. Było już ciemno. Jestem pierwotną hybrydą, mogę mieć
czasami swoje ‘fanaberie’. A dziś postanawiam że chce aby Caroline zakochała
się we mnie, dlatego musi żyć. Ruszyłem w stronę drzwi.
Caroline:
Umieram,
umieram, umieram! Kolejna łza pociekła mi po policzku. Nigdy nie sądziłam że to
się tak skończy. To nie miało być tak! Sprawa śmierci zawsze wydawała mi się
taka odległa a szczególnie od kiedy jestem wampirem, ‘nieśmiertelna’. Otarłam
łzę. Musiałam być silna. To wszystko jego wina. Nie wiem czemu ale choć wiedziałam
że to prawda, coś mi mówiło że on tego nie chciał, przecież ten Nik, którego
znam… Przestań! Krzyknęłam w myślach. Nie chciał?! On i tylko on jest tego
winien. To on zmusił Tylera aby to zrobił. Stefan mi wszystko wyjaśnił.
Przywiązanie, więc dlaczego nie zadzwoni? Dlaczego mnie nie odwiedzi?
Próbowałam przekręcić się na drugą stronę, ale ból w miejscu ugryzienia był nie
go zniesienia. Czułam jak siły opuszczały mnie coraz bardziej. Obaj bracia,
poszli już chwile temu, powiedziałam, że chce być sama. Nie chciałam aby widzieli
mnie w takim stanie. Udawałam że zasnęłam, poszli sobie, tak jak prosiłam. A
przynajmniej tak myślałam, ale Damon jednak był jeszcze w domu. Wszedł do mojej
sypialni i wyszeptał mi do ucha:
-
Przepraszam, za to wszystko co ci zrobiłem. Do zobaczenia. – Dodał szybko, a ja
usłyszałam w jego głosie smutek. Nie znałam go od tej strony. Kiedy
dowiedziałam się kim jest myślałam że to tylko drań. Potem trochę się zmienił,
dla Eleny. A ona się w nim zakochała. Tak przynajmniej myślę. Uważałam że
powinna być ze Stefanem, ale może Damon nie jest wcale taki zły? Poczułam ruch
powietrza a Damona już nie było. I poczułam się nagle samotna, czy naprawdę
chciałam, żeby moi przyjaciele zostawili mnie w takiej sytuacji samą? Ciekawe,
czy powiedzą Elenie? Chciałabym mieć kogoś kto kochałby mnie tak mocno jak
Damon Elenę. Kogoś kto dla mnie by się zmienił. Przed oczami zamigotał mi obraz
Tylera. Powinien być teraz ze mną. Ale go nie było. Może Klaus mu zakazał?
Nagle usłyszałam jakieś szmery na dole, ktoś chyba przyszedł. Ale nic nie
mogłam usłyszeć. Mój organizm zaczął odmawiać mi posłuszeństwa. Wydaje mi się
że mama z kimś rozmawia, a potem cisza. Nagle w drzwiach pojawił się pierwotny.
Nie bałam się go. Teraz już nic nie może mi zrobić, ja i tak już jestem trupem.
Zaciekawiło mnie jedynie po co tu przyszedł. Czyżby zamierzał zabić mnie
własnoręcznie. Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.
- Zamierzasz
mnie zabić? – Nic nie odpowiedział, podszedł do mojego łóżka. Przyglądając się mi uważnie odgarnął moje
włosy z szyi, odsłaniając ranę. – Przyszedłeś tu aby patrzeć jak umieram?
- Nie,
przyszedłem, ponieważ mogę ci pomóc.
- Jak? Ja
umieram. Oboje wiemy, że na jad wilkołaka nie ma lekarstwa.
- A jeśli by
było? – przysiadł na skraju mojego łóżka. Nie miałam siły się z nim kłócić.
- To ty
byłbyś ostatnią osobą którą bym podejrzewała o przyniesienie go do mnie. To wszystko
przez ciebie. Ja umieram.
- I mogę pozwolić
ci umrzeć jeśli tego chcesz. Jeśli naprawdę wierzysz, że twoje życie nie ma
sensu. Sam myślałem o tym raz czy dwa. – Widziałam w jego oczach kłębiące się
uczucia. – Ale zdradzę ci mały sekret. Tam jest cały świat, który czeka na
ciebie. Wielkie miasta, sztuka i muzyka. Prawdziwe piękno, a ty możesz mieć to
wszystko. Jedyne co musisz zrobić to poprosić. – Poczułam że w moich oczach
zbierają się łzy. Znów poczułam się przy nim jak przy Niku, moim Niku.
- Nie chcę
umierać. – Wyszeptałam, a on przysunął się do mnie, podniósł moją głowę,
nadgryzł swój nadgarstek i przyłożył mi go do ust.
- Wypij. –
Posłuszna jak dziecko zaczęłam pić jego krew. Ufna w jego słowa. Poczułam jak
dziwna siła napełnia mnie wraz z jego krwią. Kiedy oderwałam się w końcu od
jego nadgarstka, nachylił się nade mną jeszcze bardziej i zmniejszył odległość
między nami. Spojrzał w oczy i wyszeptał ledwo słyszalnie ‘Jesteś zmęczona, musisz
odpocząć. Zaśnij.’ Moje powieki stały się ciężkie, a ja pomału opadłam na
poduszkę.
- Dziękuję
Nick. – Wyszeptałam próbując zwalczyć nagłe zmęczenie. Zasypiałam, ze
świadomością że on wciąż jest koło mnie. Czułam iż materac wciąż jest ugięty w
miejscu w którym siedział. Byłam bezpieczna. Zasnęłam.
Klaus:
Siedziałem
tak jeszcze chwilę wpatrując się w jej piękne blond loki, anielską twarz,
napuchniętą jeszcze od łez. Usta które przed zaśnięciem wypowiedziały moje
imię. Znów nazwała mnie Nik. Ale czy to oznacza że mi przebaczyła? Odgarnąłem
jej niesforny kosmyk włosów który opadł jej na twarz. Wyglądała tak pięknie kiedy
spała. Nagle usłyszałem skrzypnięcie schodów. Pani szeryf właśnie wychodziła po
schodach. Spojrzałem na mojego anioła po raz ostatni i z nieludzką prędkością
wybiegłem z domu.
Miałem
cudowny humor. Ruszyłem więc do baru świętować. Byłem głodny.
Caroline:
Obudziły
mnie promienie słońca padające przez okno. Przetarłam oczy. Przeciągnęłam się i
nagle przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień. Zachowanie pierwotnego, jego
słowa. Dotknęłam miejsce ugryzienia. Po wczorajszej ranie nie ma nawet śladu.
Zeskoczyłam z łóżka jak poparzona. Nie chciałam już w nim dłużej leżeć.
Chciałam żyć i korzystać z życia jak nigdy wcześniej. I pomyśleć, że jeszcze 12
godzin temu umierałam! Poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Zimna woda
pozwoliła mi trochę ochłonąć od tych wszystkich uczuć nagromadzonych przez
ostatnie 24 godziny. Wyszłam i ubrałam się szybko. Już miałam wychodzić z
pokoju, kiedy zauważyłam na szafce nocnej małe pudełeczko. Podeszłam do niego.
Uchyliłam jego wieczko, a w środku znalazłam srebrny łańcuszek z małą przywieszką
w kształcie łezki, z małym szkiełkiem w środku. Spojrzałam na karteczkę w
środku.
‘Mam
nadzieję że dobrze spałaś. Klaus’
Nie umiałam
się na niego teraz złościć. Włożyłam naszyjnik, nie zastanawiając się ile może
on kosztować. W świetnym nastroju wyszłam z pokoju, omal się nie potykając.
- Mama?
- Córciu!
Tak się cieszę że żyjesz! – Przytuliła mnie. Odwzajemniłam jej uścisk. Wygląda
na to że się pogodziłyśmy. Jak dawno już ze sobą nie rozmawiałyśmy? Nie miałam
ochoty się teraz nad tym zastanawiać. Poszłyśmy na dół i zjadłyśmy razem
śniadanie. Nie wypiłam ani kropli krwi, najwyraźniej krew Klausa na razie mi
wystarczy.
Hej. :D Ej, jeju, to była ich pierwsza wspólna scena, którą od razu pokochałam. ♥ Ogólnie bardzo fajny rozdział, co prawda baaaardzo krótki, ale i tak super. :D Życzę weny, pomysłów, pozdrawiam, hehe. :D Do następnego, miejmy nadzieję, szybkiego. <3
OdpowiedzUsuńextra rozdział:D Klaus był świetny :D
OdpowiedzUsuń