Rozdział 7
Niestety, ale nie dostaję od was komentarzy. Co prawdopodobnie oznacza że wam się nie podoba :(
Następnego posta włożę za 10 dni, chyba że znajdę pod tym jakieś komentarze.
1 komentarz = jeden dzień krócej!
Caroline:
Obudziłam
się po 10. Mamy już nie było. Sprawdziłam jeszcze wiadomości, nic nie przyszło.
Wstałam i poszłam się wykąpać. Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Jak dobrze że są
wakacje, przynajmniej mogę się wyspać. Szkoda tylko że pierwotni nie robią
sobie wakacji. Ubrałam się w letnią sukienkę na ramiączkach i zeszłam na dół.
Wypiłam buteleczkę krwi. Ciekawe czy im się udało. Wykręciłam numer Stefana.
- Tu telefon
Sterana po sygnale najlepiej się rozłącz. – Usłyszałam w słuchawce głos Damona.
- Bardzo
zabawne, gdzie Stefan?
- Nie wiem
chyba poszedł zranić jakąś sarenkę. Biedne małe zwierzątko… - Powiedział z
udawanym smutkiem.
- No trudno.
To może ty mi powiesz czego pierwotny szuka w naszym mieście?
- Zadałem mu
podobne pytanie jednak jego warunkiem do rozmowy jest obecność Eleny. Co
oczywiście nie wróży nic dobrego. Święty Szczepan oczywiście musiał wszystko
jej powiedzieć, tak więc Elena uparła się żeby się z nim spotkać. A dalej
poszło jak zwykle… Ja mówię NIE! A Elena patrzy na Stefana tymi wielkimi oczami
a Stefan na to twój własny wybór… Bla bla bla.
- Czyli
zamierzacie się z nim spotkać! – zapytałam zaniepokojona. Po co pierwotnemu
Elena?
- Dziś o 17
w barze. Powiedział że mamy być sami więc zostaniecie na zewnątrz. Jakiś
sprzeciw, nie słyszę więc dobrze. O Stefan wrócił.
- Z kim
rozmawiasz?
- Z nikim. –
I rozłączył się.
Z nikim! No
dzięki Damon. Co ten Klaus planuje? Postanowiłam zajrzeć do Tylera i sprawdzić
czy już mu przeszło. Wsiadłam w auto i pięć minut później stałam przed jego
domem. Otworzyła mi pani burmistrz.
- O dzień
dobry Caroline. Miło że wpadłaś.
- Dzień
dobry pani burmistrz. Jest Tyler?
- Jest chyba
jeszcze śpi. Dobrze że jesteś to zwale na ciebie obowiązek budzenia go. Ja
musze już iść.
Kiedy
zamknęłam za sobą drzwi poszłam wprost do sypialni Tylera.
- Dzień
dobry pora wstawać.
- Mmmm Car
co ty tu robisz?
- Przyszłam
sprawdzić jak się czujesz.
- Tak jak
zwykle, nic mnie nie boli ani nie jestem ranny bo ktoś wysłał mnie do domu
zamiast pozwolić walczyć!
- Oj już tak
nie przeżywaj dziś też idziemy na misję, więc lepiej wracaj do formy.
- Dziś? O
której? Będziemy walczyć?
- Dziś o 17
mamy pilnować wejścia z przodu. I wolałabym nie walczyć.
- Oj bo ty
jesteś dziewczyną.
- Ej to
bolało! To zabrzmiało jak obelga.
- Ależ skąd
to był komplement bo wy kobiety macie coś czego my nie mamy.
-
Inteligencje?
- Nie,
biust.
W tym
momencie rzuciłam w niego poduszką. Posiedziałam jeszcze chwile a w okolicach
13 opuściłam posiadłość Lockwoodów. Zaparkowałam przed moim domem, lecz zamiast
wejść do środka poszłam na spacer. Dziś pewnie zobaczę pierwotnych. Po co oni
tu w ogóle przyjechali? Choć z drugiej strony przynajmniej wyprawili wspaniały
bal. I choć nie tańczyłam z Tylerem udała mi się raz zatańczyć z Nikiem. W tym
momencie przypomniał mi się mój ostatni sen. Znajdowałam się w salonie
pierwotnych który w śnie był zupełnie pusty. Nie było tam nikogo oprócz mnie.
Miałam na sobie przepiękną niebieską suknie i takie same jak moje szklane
pantofelki.
Nagle drzwi
się otworzyły i do środka wszedł Nik ubrany tak jak na przyjęciu. Ale coś w
jego wyglądzie sprawiało że nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Miał szeroki
uśmiech który docierał nawet do jego oczu. Taki wyraz twarzy widziałam u niego
tylko raz, kiedy rozmawialiśmy wczoraj. Podszedł do mnie i poprosił do tańca a
ja zgodziłam się i zaczęliśmy tańczyć. Najpierw w ciszy a następnie do muzyki.
Była to piosenka którą już raz słyszałam. Jak ona się nazywała? O już wiem When
I Fall in Love. Kiedy muzyka ucichła zaprowadził mnie na balkon, objął
ramieniem i kiedy już miał mnie pocałować z za horyzontu pojawiły się pierwsze
promienie słońca. I nagle się obudziłam. Dlaczego śnił mi się właśnie on a nie
Tyler? Może dla tego że on ze mną wczoraj tańczył. Ale kiedy otworzyłam oczy
miałam wrażenie że żałuje że się obudziłam…
Kiedy tak
rozmyślałam nie zauważyłam nawet że znalazłam się z powrotem przed moim domem.
Wciąż się nie pogodziłam z mamą. Może dziś się uda jeśli z pierwotnymi wszystko
wyjdzie. Może powinnam coś ugotować? Wróciłam, wypiłam jeszcze jedną buteleczkę
krwi na wszelki wypadek i zaczęłam się zastanawiać co założyć na dzisiejszy
wieczór. Zdecydowałam że założę botki, brązowe spodnie, fioletową bluzkę i
dżinsową kurtkę. Usiadłam przed telewizorem. Godzinę później poszłam się
szykować. Założyłam wcześniej przygotowany strój i zrobiłam delikatny make-up.
Przeczesałam włosy i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę Mystic Grill. Na miejscu
byłam o 16.50. Usiadłam na ławce w parku po przeciwnej stronie baru. Nie
musiałam długo czekać. 2 min później na miejscu zjawili się Damon, Elena i
Stefan.
- O jesteś
pierwsza? To nowość – Rzucił do mnie Damon.
- Czyżbyś
znowu rozmawiał z nikim? – Spytałam przypominając mu o naszej ostatniej
rozmowie telefonicznej.
- Więc to ty
dzwoniłaś Caroline? Czy coś się stało? – Spytał z troską Stefan.
- Nie
chciałam się tylko dowiedzieć jak wam poszło. Ale Damon mi wszystko powiedział.
- My tu gadu
gadu a pierwotny nie ma zamiaru stąd
zniknąć więc dowiedzmy co trzyma tu jego tyłek i wykopmy go stąd jak najdalej.
A gdzie wilczek? Myślałem że pomoże. – Zaczął się rozglądać.
- Pewnie za
raz będzie. Tym się nie przejmujcie. Idźcie i dowiedźcie się jak najwięcej.
Powodzenia.
I tak cała
trójka weszła do środka. Ja natomiast zostałam na ławce. Zaczęłam nasłuchiwać
jednak zanim cokolwiek usłyszałam obok mnie jawił się Tyler.
- Cześć!
Gdzie reszta?
- Już w
środku.
- No jasne
zabierają całą zabawę dla siebie.
- Nie poszli
się z nim bić tylko rozmawiać!
- Ta jasne.
Nagle
usłyszałam jakiś dziwny dźwięk dochodzący z tyłu budynku.
- Tyler
słyszałeś to? – odwróciłam się ale jego już nie było. – Oh z nim to tylko
kłopoty!
W wampirzym
tempie ruszyłam za nim.
Kiedy
znalazłam się na tyłach nagle zauważyłam nieprzytomną Elenę. Podbiegłam do
niej.
- Elena!
Elena odezwij się! – Słyszałam miarowe bicie jej serca. Żyła, była jedynie
nieprzytomna. Nagle głośny dźwięk tuż z za rogu baru wyrwał mnie z zamyślenia.
Spojrzałam jeszcze raz na Elenę i w wampirzym tempie znalazłam się w miejscu
skąd pochodził donośny dźwięk. I nagle stanęłam jak wryta. To co wtedy
zobaczyłam…
Damon leżał
pod jedną ze ścian, był w raczej opłakanym stanie. Stefan właśnie wylądował na
śmietniku co prawdopodobnie spowodowało hałas który usłyszałam. Tyler natomiast
szykował się właśnie do skoku na...
- Natychmiast przestańcie – Krzyknęłam i w
nieludzkim tempie znalazłam się między nimi. Oboje stanęli jak wryci.
- Odsuń się
to niebezpieczne – Krzyknął Tyler i przeskakując nade mną rzucił się na
przeciwnika. Ten zwinnie go uniknął co spowodowało iż wilkołak uderzył z
ogromnym impetem w ścianę.
- Carolin
złotko nie mieszaj się. To nie twoja sprawa.
- Nie
nazywaj mnie tak ty kłamco i oszuście! Oh Boże jak ja mogłam przeoczyć fakt że
jesteś wampirem! – Ruszyłam w stronę Tylera, jednak Nik, a raczej Klaus
zastawił mi drogę.
- Przesuń
się KLAUS! – Ostatnie słowo wręcz wysyczałam.
- To w jaki
sposób powiedziałaś moje imię, różni się od tego w jaki wypowiadałaś je
wcześniej. Jesteś odważna czy głupia? Wiesz już przecież kim jestem prawda?
Więc uważaj na słowa, bo mogą być one twoimi ostatnimi. – Nie wiem czemu ale
wciąż się go nie bałam, mimo tego co mówił.
- Właśnie
teraz już wiem jesteś kłamcą, oszustem, mordercą i najohydniejszym wampirem
jakiego kiedykolwiek widziałam. I wiedz jedno jeżeli się teraz nie przesuniesz
to zabije cię!
- Oj czyżby
bracia Salvatore zapomnieli wspomnieć o kilku szczególikach? Może więc ci się
przedstawię. Nazywam się Niklaus Mikaelson, jestem pierwszym wampirem na świeci
ale również hybrydą czyli pół wampirem pół wilkołakiem. Poza tym jestem
nieśmiertelny, nie można mnie zabić. Posiadam zdolność manipulowania we
wszystkich umysłach tak ludzkich jak i nadprzyrodzonych. Jestem najpotężniejszą
istotą na Ziemi i zawsze dostaję to czego chcę a tym razem chcę Elenę, o czym
twoi jak przypuszczam przyjaciele także ci nie powiedzieli. Potrzebuje jej krwi
aby tworzyć wojsko hybryd. A teraz lepiej znikaj z tond dopóki jeszcze żyjesz.
– Nie wiem czemu ale poczułam że nie kłamał, nie tym razem.
- Musieli
mieć jakiś ważny powód skoro mi o tym nie powiedzieli.
- Ale po ich
minach wnioskuję że ty im również nie powiedziałaś o tym, że się znamy. –
Powiedział to w uszczypliwy sposób który w ogóle nie pasował do Nika którego
znałam. Moje oczy zaczęły piec. Nie! Nigdy więcej się przy nim nie rozpłaczę.
- Masz
rację. Ale następnym razem powiedz że jedziesz na studia aktorskie, bo masz ku
temu zdolności! A teraz przesuń się!
- Czyżby ten
wilk coś dla ciebie znaczył? Przecież to twoje przeciwieństwo. Więc czemu?
- Odezwała
się w hybryda. Chcesz wiedzieć czemu? Ponieważ go kocham! Ale ty pewnie nigdy
tego nie zrozumiesz!
Klaus:
Dlaczego to
musiało się tak potoczyć. Kiedy już miałem zabić tego wilka nagle w wampirzym
tempie pojawiła się Caroline. Dlaczego dopiero teraz zauważyłem fakt iż jest
wampirem? Znienawidziła mnie i myśli że wszystko co jej powiedziałem to
kłamstwo. A do tego powiedziała że kocha tego nędznego wilka! Teraz moja furia
była naprawdę widoczna. Złapałem go za głowę i skręciłem mu kark. Pożałujecie
tego wszyscy!
- NIE! -
Usłyszałem szloch Caroline.
- Dziś
zadowolę się jedynie Wilkiem. Nacieszcie się Eleną dopóki możecie. –
Przerzuciłem sobie ciało chłopaka przez ramię. Nagle poczułem mocne uderzenie i
wylądowałem na ścianie. Spodziewając się któregoś z braci złapałem przeciwnika
za szyję i przycisnąłem do przeciwległej ściany. Osobą którą dusiłem była
jednak Caroline.
- Zostaw go.
Proszę. Nik… - Powiedziała bardzo cicho i zemdlała. Byłem wściekły na siebie,
na nią, na wilka! Pozwoliłem osunąć się jej ciału. Spojrzałem na jej twarz i
dopiero teraz spostrzegłem na niej kilka łez. Wstałem szybko i w ponad ludzkim
tempie opuściłem to miejsce. Wtedy, zanim zemdlała nazwała mnie jeszcze Nik.
Wbiegłem do domu, przez hol a następnie schodami w dół aż do piwnicy.
Otworzyłem jedną z klatek i wrzuciłem tam ciało.
- Zostaniesz
moim psem – rzuciłem tylko i zamknąłem klatkę. Poszedłem do salonu. Wypiłem
odrobinę burbonu jednak to nie było to czego potrzebowałem. Potrzebowałem
świeżej krwi. W drzwiach natknąłem się na Rebekę.
- O już
jesteś Nik.
- Właśnie
wychodzę. – Minąłem ją w drzwiach. – A i nie baw się wilkiem w piwnicy, jest
mój!
- Bawić się?
Wilkiem w piwnicy? – Zapytała ale ja już wyszedłem bez odpowiedzi. Nie trwało
długo zanim znalazłem pierwszą ofiarę.
Dzisiejszego
wieczoru zabiłem tylko blondynki. Nie wiem czemu, może to tylko przypadek. Nie
wiem ile ich dokładnie było może trzy a może pięć. Wypiłem jeszcze parę drinków
w barze i wróciłem do domu. Wziąłem szkicownik, papier i usiałem w moim
ulubionym fotelu. Nalałem sobie jeszcze jedną szklankę trunku i zacząłem
malować. Przez cały wieczór udało mi się namalować tylko jeden rysunek który
był w stanie pokazać jej piękno. Błysk w jej wesołych oczach. Jej anielski
uśmiech. Reszta spłonęła w kominku.
- Nik dla
czego zapaliłeś w kominku? – Spytała rebeka która właśnie wróciła.
- A o której
to się wraca do domu? Dobrze się bawiłaś?
- Nik jesteś
pijany?
- Nie
bardziej niż zazwyczaj.
- Czy coś
się stało?
- Nie
dlaczego bawiłem się świetnie. Widziałaś wilkołaka? Jutro będzie moją hybrydą.
- Masz już
Elenę?
- Oj kochana
siostrzyczko czyżbym poczuł zawód w twoim głosie. Czyżby ci się tu podobało? No
wiesz zabawa w człowieka i te sprawy.
- Nik a czy
nie moglibyśmy tu zostać trochę dłużej. Ci ludzie mnie lubią.
- Oni nie
lubią cię ale twoją władzę i pieniądze. Ale Elena jeszcze śpi sobie w domu więc
jutro na pewno nie wyjedziemy.
- Och to
cudownie bo widzisz… tylko się nie złość. Zapisałam się tu do szkoły. Rok
szkolny zaczyna się za tydzień więc tak sobie pomyślałam że mogła bym tu
pochodzić na przykład przez miesiąc, dwa albo semestr – dokończyła bardzo
cicho.
- Czy ja się
przesłyszałem czy ty właśnie powiedziałaś że chciałabyś tu mieszkać i bawić się
w uczennicę? – Powiedziałem bardziej rozbawiony niż zły.
- Zastanów
się nad tym Nik. Dorze? Obiecaj że się zastanowisz.
- Obiecuję,
obiecuję ale na razie daj mi spokój!
- Dziękuję –
krzyknęła z radości i na widok mojej obolałej twarzy zaraz dorzuciła –
Przepraszam. Oj chyba wypiłeś więcej niż przeciętnie. Nie pamiętam kiedy
ostatni raz miałeś takiego kaca.
Heeej :D Dzisiaj (albo wczoraj, nieważne) wpadłam na Twojego bloga przez innego bloga, na którym zostawiłaś link. I się z tego cieszę. Hehe. :D Z początku myślałam, że będzie trochę nudno (początki, jak zawsze), ale już chyba w trzecim rozdziale zmieniłam zdanie! :D Najgorsze w tym opowiadaniu jest to, że rozdziały są takie krótkie i jak zaczynam czytać, to zaraz potem jest koniec i taka lipa. :( Podoba mi sie ten rozdział, a szczególnie scena furii Klausa i odwagi Caroline. ŚWIETNE! :D W ogóle najbardziej spodobały mi się te dwa fragmenty (pod względem składności, czy czegoś takiego xD). Uwaga! Cytuję: "[...] choć to miasto jest nudne wytrzymam w nim może jeszcze z dzień. Przed moimi oczami stanęła postać Caroline odważnej w barze a następnie takiej kruchej i bezbronnej pod drzewem w parku. No może nawet kilka dni." Jejku, no ej! Zakochałam się w tym. <3 + "Przez cały wieczór udało mi się namalować tylko jeden rysunek który był w stanie pokazać jej piękno. Błysk w jej wesołych oczach. Jej anielski uśmiech. Reszta spłonęła w kominku." To jest takie fajne, że po prostu nie mogłam o tym nie napisać. :D Nie wiem nawet na jakich słów użyć, żeby powiedzieć o co mi chodzi, ale BOSKIE. <3
OdpowiedzUsuńPoza tym, zdanie z chyba 6 rozdziału, a właściwie dialog xD:
"- Ależ skąd to był komplement bo wy kobiety macie coś czego my nie mamy.
- Inteligencje?
- Nie, biust."
HAHHAHAHA, leżę, serio. Hahhahah. Miałam z tego bekę przez ponad pięć minut i teraz znowu mam, no ej. Hahah. xD Do tego teksty Damona też mnie powalają. Ale już zapomniałam, a nie skopiowałam. :( Ale ty pewnie znasz je, to ok. :D
Muszę jedynie powiedzieć, że jest coś co mi się nie podoba, czy... tam... nie lubię tego. Zachowanie Rebekhi względem Klausa. Ona się go BOI? :o Może go obrażać, wyzywać, wrzeszczeć, czuć do niego odrazę, nienawiść, czy dziwną miłość, ale ona się go BOI?! :O Jakoś mi to nie pasuje do niej. :p No i druga rzecz niestety też jest że tak mało rozdziałów, bo już nie mam co czytać. :( W sumie i tak dużo, jak od 7 grudnia zaczęłaś dodawać. :D
Chyba niczego nie zapomniałam, mam nadzieję. :D Chciałabym obserwować tego bloga, ale nie ma jak, więc będę musiała zapamiętać jego nazwę. :p Aha! Napisałabym kilkaset komentarzy, żebyś dodała go teraz! zaraz!, jednak chyba nie mam na co liczyć. :( Obyś dodała jak najszybciej, CZEKAM Z UTĘSKNIENIEM. <3 Weny, pomysłów i komentarzy. <3
Wszystko idealnie, ale proszę tylko nie pisz " z tond " dobrze ? A tak to pięknie wszystko, naprawdę. Mój drugi ulubiony wątek miłosny w pamietnikach po Damonie i Elenie.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :* I dzięki za uwagę postaram się to jak najszybciej poprawić :D
Usuń