.

.
.

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 7

Rozdział 7
Niestety, ale nie dostaję od was komentarzy. Co prawdopodobnie oznacza że wam się nie podoba :(
Następnego posta włożę za 10 dni, chyba że znajdę pod tym jakieś komentarze.
1 komentarz = jeden dzień krócej!
Caroline:
Obudziłam się po 10. Mamy już nie było. Sprawdziłam jeszcze wiadomości, nic nie przyszło. Wstałam i poszłam się wykąpać. Wzięłam długą i gorącą kąpiel. Jak dobrze że są wakacje, przynajmniej mogę się wyspać. Szkoda tylko że pierwotni nie robią sobie wakacji. Ubrałam się w letnią sukienkę na ramiączkach i zeszłam na dół. Wypiłam buteleczkę krwi. Ciekawe czy im się udało. Wykręciłam numer Stefana.
- Tu telefon Sterana po sygnale najlepiej się rozłącz. – Usłyszałam w słuchawce głos Damona.
- Bardzo zabawne, gdzie Stefan?
- Nie wiem chyba poszedł zranić jakąś sarenkę. Biedne małe zwierzątko… - Powiedział z udawanym smutkiem.
- No trudno. To może ty mi powiesz czego pierwotny szuka w naszym mieście?
- Zadałem mu podobne pytanie jednak jego warunkiem do rozmowy jest obecność Eleny. Co oczywiście nie wróży nic dobrego. Święty Szczepan oczywiście musiał wszystko jej powiedzieć, tak więc Elena uparła się żeby się z nim spotkać. A dalej poszło jak zwykle… Ja mówię NIE! A Elena patrzy na Stefana tymi wielkimi oczami a Stefan na to twój własny wybór… Bla bla bla.
- Czyli zamierzacie się z nim spotkać! – zapytałam zaniepokojona. Po co pierwotnemu Elena?
- Dziś o 17 w barze. Powiedział że mamy być sami więc zostaniecie na zewnątrz. Jakiś sprzeciw, nie słyszę więc dobrze. O Stefan wrócił.
- Z kim rozmawiasz?
- Z nikim. – I rozłączył się.
Z nikim! No dzięki Damon. Co ten Klaus planuje? Postanowiłam zajrzeć do Tylera i sprawdzić czy już mu przeszło. Wsiadłam w auto i pięć minut później stałam przed jego domem. Otworzyła mi pani burmistrz.
- O dzień dobry Caroline. Miło że wpadłaś.
- Dzień dobry pani burmistrz. Jest Tyler?
- Jest chyba jeszcze śpi. Dobrze że jesteś to zwale na ciebie obowiązek budzenia go. Ja musze już iść.
Kiedy zamknęłam za sobą drzwi poszłam wprost do sypialni Tylera.
- Dzień dobry pora wstawać.
- Mmmm Car co ty tu robisz?
- Przyszłam sprawdzić jak się czujesz.
- Tak jak zwykle, nic mnie nie boli ani nie jestem ranny bo ktoś wysłał mnie do domu zamiast pozwolić walczyć!
- Oj już tak nie przeżywaj dziś też idziemy na misję, więc lepiej wracaj do formy.
- Dziś? O której? Będziemy walczyć?
- Dziś o 17 mamy pilnować wejścia z przodu. I wolałabym nie walczyć.
- Oj bo ty jesteś dziewczyną.
- Ej to bolało! To zabrzmiało jak obelga.
- Ależ skąd to był komplement bo wy kobiety macie coś czego my nie  mamy.
- Inteligencje?
- Nie, biust.
W tym momencie rzuciłam w niego poduszką. Posiedziałam jeszcze chwile a w okolicach 13 opuściłam posiadłość Lockwoodów. Zaparkowałam przed moim domem, lecz zamiast wejść do środka poszłam na spacer. Dziś pewnie zobaczę pierwotnych. Po co oni tu w ogóle przyjechali? Choć z drugiej strony przynajmniej wyprawili wspaniały bal. I choć nie tańczyłam z Tylerem udała mi się raz zatańczyć z Nikiem. W tym momencie przypomniał mi się mój ostatni sen. Znajdowałam się w salonie pierwotnych który w śnie był zupełnie pusty. Nie było tam nikogo oprócz mnie. Miałam na sobie przepiękną niebieską suknie i takie same jak moje szklane pantofelki.
Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Nik ubrany tak jak na przyjęciu. Ale coś w jego wyglądzie sprawiało że nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Miał szeroki uśmiech który docierał nawet do jego oczu. Taki wyraz twarzy widziałam u niego tylko raz, kiedy rozmawialiśmy wczoraj. Podszedł do mnie i poprosił do tańca a ja zgodziłam się i zaczęliśmy tańczyć. Najpierw w ciszy a następnie do muzyki. Była to piosenka którą już raz słyszałam. Jak ona się nazywała? O już wiem When I Fall in Love. Kiedy muzyka ucichła zaprowadził mnie na balkon, objął ramieniem i kiedy już miał mnie pocałować z za horyzontu pojawiły się pierwsze promienie słońca. I nagle się obudziłam. Dlaczego śnił mi się właśnie on a nie Tyler? Może dla tego że on ze mną wczoraj tańczył. Ale kiedy otworzyłam oczy miałam wrażenie że żałuje że się obudziłam…
Kiedy tak rozmyślałam nie zauważyłam nawet że znalazłam się z powrotem przed moim domem. Wciąż się nie pogodziłam z mamą. Może dziś się uda jeśli z pierwotnymi wszystko wyjdzie. Może powinnam coś ugotować? Wróciłam, wypiłam jeszcze jedną buteleczkę krwi na wszelki wypadek i zaczęłam się zastanawiać co założyć na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam że założę botki, brązowe spodnie, fioletową bluzkę i dżinsową kurtkę. Usiadłam przed telewizorem. Godzinę później poszłam się szykować. Założyłam wcześniej przygotowany strój i zrobiłam delikatny make-up. Przeczesałam włosy i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę Mystic Grill. Na miejscu byłam o 16.50. Usiadłam na ławce w parku po przeciwnej stronie baru. Nie musiałam długo czekać. 2 min później na miejscu zjawili się Damon, Elena i Stefan.
- O jesteś pierwsza? To nowość – Rzucił do mnie Damon.
- Czyżbyś znowu rozmawiał z nikim? – Spytałam przypominając mu o naszej ostatniej rozmowie telefonicznej.
- Więc to ty dzwoniłaś Caroline? Czy coś się stało? – Spytał z troską Stefan.
- Nie chciałam się tylko dowiedzieć jak wam poszło. Ale Damon mi wszystko powiedział.
- My tu gadu gadu  a pierwotny nie ma zamiaru stąd zniknąć więc dowiedzmy co trzyma tu jego tyłek i wykopmy go stąd jak najdalej. A gdzie wilczek? Myślałem że pomoże. – Zaczął się rozglądać.
- Pewnie za raz będzie. Tym się nie przejmujcie. Idźcie i dowiedźcie się jak najwięcej. Powodzenia.
I tak cała trójka weszła do środka. Ja natomiast zostałam na ławce. Zaczęłam nasłuchiwać jednak zanim cokolwiek usłyszałam obok mnie jawił się Tyler.
- Cześć! Gdzie reszta?
- Już w środku.
- No jasne zabierają całą zabawę dla siebie.
- Nie poszli się z nim bić tylko rozmawiać!
- Ta jasne.
Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk dochodzący z tyłu budynku.
- Tyler słyszałeś to? – odwróciłam się ale jego już nie było. – Oh z nim to tylko kłopoty!
W wampirzym tempie ruszyłam za nim.
Kiedy znalazłam się na tyłach nagle zauważyłam nieprzytomną Elenę. Podbiegłam do niej.
- Elena! Elena odezwij się! – Słyszałam miarowe bicie jej serca. Żyła, była jedynie nieprzytomna. Nagle głośny dźwięk tuż z za rogu baru wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam jeszcze raz na Elenę i w wampirzym tempie znalazłam się w miejscu skąd pochodził donośny dźwięk. I nagle stanęłam jak wryta. To co wtedy zobaczyłam…
Damon leżał pod jedną ze ścian, był w raczej opłakanym stanie. Stefan właśnie wylądował na śmietniku co prawdopodobnie spowodowało hałas który usłyszałam. Tyler natomiast szykował się właśnie do skoku na...
 - Natychmiast przestańcie – Krzyknęłam i w nieludzkim tempie znalazłam się między nimi. Oboje stanęli jak wryci.
- Odsuń się to niebezpieczne – Krzyknął Tyler i przeskakując nade mną rzucił się na przeciwnika. Ten zwinnie go uniknął co spowodowało iż wilkołak uderzył z ogromnym impetem w ścianę.
- Carolin złotko nie mieszaj się. To nie twoja sprawa.
- Nie nazywaj mnie tak ty kłamco i oszuście! Oh Boże jak ja mogłam przeoczyć fakt że jesteś wampirem! – Ruszyłam w stronę Tylera, jednak Nik, a raczej Klaus zastawił mi drogę.
- Przesuń się KLAUS! – Ostatnie słowo wręcz wysyczałam.
- To w jaki sposób powiedziałaś moje imię, różni się od tego w jaki wypowiadałaś je wcześniej. Jesteś odważna czy głupia? Wiesz już przecież kim jestem prawda? Więc uważaj na słowa, bo mogą być one twoimi ostatnimi. – Nie wiem czemu ale wciąż się go nie bałam, mimo tego co mówił.
- Właśnie teraz już wiem jesteś kłamcą, oszustem, mordercą i najohydniejszym wampirem jakiego kiedykolwiek widziałam. I wiedz jedno jeżeli się teraz nie przesuniesz to zabije cię!
- Oj czyżby bracia Salvatore zapomnieli wspomnieć o kilku szczególikach? Może więc ci się przedstawię. Nazywam się Niklaus Mikaelson, jestem pierwszym wampirem na świeci ale również hybrydą czyli pół wampirem pół wilkołakiem. Poza tym jestem nieśmiertelny, nie można mnie zabić. Posiadam zdolność manipulowania we wszystkich umysłach tak ludzkich jak i nadprzyrodzonych. Jestem najpotężniejszą istotą na Ziemi i zawsze dostaję to czego chcę a tym razem chcę Elenę, o czym twoi jak przypuszczam przyjaciele także ci nie powiedzieli. Potrzebuje jej krwi aby tworzyć wojsko hybryd. A teraz lepiej znikaj z tond dopóki jeszcze żyjesz. – Nie wiem czemu ale poczułam że nie kłamał, nie tym razem.
- Musieli mieć jakiś ważny powód skoro mi o tym nie powiedzieli.
- Ale po ich minach wnioskuję że ty im również nie powiedziałaś o tym, że się znamy. – Powiedział to w uszczypliwy sposób który w ogóle nie pasował do Nika którego znałam. Moje oczy zaczęły piec. Nie! Nigdy więcej się przy nim nie rozpłaczę.
- Masz rację. Ale następnym razem powiedz że jedziesz na studia aktorskie, bo masz ku temu zdolności! A teraz przesuń się!
- Czyżby ten wilk coś dla ciebie znaczył? Przecież to twoje przeciwieństwo. Więc czemu?
- Odezwała się w hybryda. Chcesz wiedzieć czemu? Ponieważ go kocham! Ale ty pewnie nigdy tego nie zrozumiesz!
Klaus:
Dlaczego to musiało się tak potoczyć. Kiedy już miałem zabić tego wilka nagle w wampirzym tempie pojawiła się Caroline. Dlaczego dopiero teraz zauważyłem fakt iż jest wampirem? Znienawidziła mnie i myśli że wszystko co jej powiedziałem to kłamstwo. A do tego powiedziała że kocha tego nędznego wilka! Teraz moja furia była naprawdę widoczna. Złapałem go za głowę i skręciłem mu kark. Pożałujecie tego wszyscy!
- NIE! - Usłyszałem szloch Caroline.
- Dziś zadowolę się jedynie Wilkiem. Nacieszcie się Eleną dopóki możecie. – Przerzuciłem sobie ciało chłopaka przez ramię. Nagle poczułem mocne uderzenie i wylądowałem na ścianie. Spodziewając się któregoś z braci złapałem przeciwnika za szyję i przycisnąłem do przeciwległej ściany. Osobą którą dusiłem była jednak Caroline.
- Zostaw go. Proszę. Nik… - Powiedziała bardzo cicho i zemdlała. Byłem wściekły na siebie, na nią, na wilka! Pozwoliłem osunąć się jej ciału. Spojrzałem na jej twarz i dopiero teraz spostrzegłem na niej kilka łez. Wstałem szybko i w ponad ludzkim tempie opuściłem to miejsce. Wtedy, zanim zemdlała nazwała mnie jeszcze Nik. Wbiegłem do domu, przez hol a następnie schodami w dół aż do piwnicy. Otworzyłem jedną z klatek i wrzuciłem tam ciało.
- Zostaniesz moim psem – rzuciłem tylko i zamknąłem klatkę. Poszedłem do salonu. Wypiłem odrobinę burbonu jednak to nie było to czego potrzebowałem. Potrzebowałem świeżej krwi. W drzwiach natknąłem się na Rebekę.
- O już jesteś Nik.
- Właśnie wychodzę. – Minąłem ją w drzwiach. – A i nie baw się wilkiem w piwnicy, jest mój!
- Bawić się? Wilkiem w piwnicy? – Zapytała ale ja już wyszedłem bez odpowiedzi. Nie trwało długo zanim znalazłem pierwszą ofiarę.
Dzisiejszego wieczoru zabiłem tylko blondynki. Nie wiem czemu, może to tylko przypadek. Nie wiem ile ich dokładnie było może trzy a może pięć. Wypiłem jeszcze parę drinków w barze i wróciłem do domu. Wziąłem szkicownik, papier i usiałem w moim ulubionym fotelu. Nalałem sobie jeszcze jedną szklankę trunku i zacząłem malować. Przez cały wieczór udało mi się namalować tylko jeden rysunek który był w stanie pokazać jej piękno. Błysk w jej wesołych oczach. Jej anielski uśmiech. Reszta spłonęła w kominku.
- Nik dla czego zapaliłeś w kominku? – Spytała rebeka która właśnie wróciła.
- A o której to się wraca do domu? Dobrze się bawiłaś?
- Nik jesteś pijany?
- Nie bardziej niż zazwyczaj.
- Czy coś się stało?
- Nie dlaczego bawiłem się świetnie. Widziałaś wilkołaka? Jutro będzie moją hybrydą.
- Masz już Elenę?
- Oj kochana siostrzyczko czyżbym poczuł zawód w twoim głosie. Czyżby ci się tu podobało? No wiesz zabawa w człowieka i te sprawy.
- Nik a czy nie moglibyśmy tu zostać trochę dłużej. Ci ludzie mnie lubią.
- Oni nie lubią cię ale twoją władzę i pieniądze. Ale Elena jeszcze śpi sobie w domu więc jutro na pewno nie wyjedziemy.
- Och to cudownie bo widzisz… tylko się nie złość. Zapisałam się tu do szkoły. Rok szkolny zaczyna się za tydzień więc tak sobie pomyślałam że mogła bym tu pochodzić na przykład przez miesiąc, dwa albo semestr – dokończyła bardzo cicho.
- Czy ja się przesłyszałem czy ty właśnie powiedziałaś że chciałabyś tu mieszkać i bawić się w uczennicę? – Powiedziałem bardziej rozbawiony niż zły.
- Zastanów się nad tym Nik. Dorze? Obiecaj że się zastanowisz.
- Obiecuję, obiecuję ale na razie daj mi spokój!

- Dziękuję – krzyknęła z radości i na widok mojej obolałej twarzy zaraz dorzuciła – Przepraszam. Oj chyba wypiłeś więcej niż przeciętnie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałeś takiego kaca.

3 komentarze:

  1. Heeej :D Dzisiaj (albo wczoraj, nieważne) wpadłam na Twojego bloga przez innego bloga, na którym zostawiłaś link. I się z tego cieszę. Hehe. :D Z początku myślałam, że będzie trochę nudno (początki, jak zawsze), ale już chyba w trzecim rozdziale zmieniłam zdanie! :D Najgorsze w tym opowiadaniu jest to, że rozdziały są takie krótkie i jak zaczynam czytać, to zaraz potem jest koniec i taka lipa. :( Podoba mi sie ten rozdział, a szczególnie scena furii Klausa i odwagi Caroline. ŚWIETNE! :D W ogóle najbardziej spodobały mi się te dwa fragmenty (pod względem składności, czy czegoś takiego xD). Uwaga! Cytuję: "[...] choć to miasto jest nudne wytrzymam w nim może jeszcze z dzień. Przed moimi oczami stanęła postać Caroline odważnej w barze a następnie takiej kruchej i bezbronnej pod drzewem w parku. No może nawet kilka dni." Jejku, no ej! Zakochałam się w tym. <3 + "Przez cały wieczór udało mi się namalować tylko jeden rysunek który był w stanie pokazać jej piękno. Błysk w jej wesołych oczach. Jej anielski uśmiech. Reszta spłonęła w kominku." To jest takie fajne, że po prostu nie mogłam o tym nie napisać. :D Nie wiem nawet na jakich słów użyć, żeby powiedzieć o co mi chodzi, ale BOSKIE. <3
    Poza tym, zdanie z chyba 6 rozdziału, a właściwie dialog xD:
    "- Ależ skąd to był komplement bo wy kobiety macie coś czego my nie mamy.
    - Inteligencje?
    - Nie, biust."
    HAHHAHAHA, leżę, serio. Hahhahah. Miałam z tego bekę przez ponad pięć minut i teraz znowu mam, no ej. Hahah. xD Do tego teksty Damona też mnie powalają. Ale już zapomniałam, a nie skopiowałam. :( Ale ty pewnie znasz je, to ok. :D
    Muszę jedynie powiedzieć, że jest coś co mi się nie podoba, czy... tam... nie lubię tego. Zachowanie Rebekhi względem Klausa. Ona się go BOI? :o Może go obrażać, wyzywać, wrzeszczeć, czuć do niego odrazę, nienawiść, czy dziwną miłość, ale ona się go BOI?! :O Jakoś mi to nie pasuje do niej. :p No i druga rzecz niestety też jest że tak mało rozdziałów, bo już nie mam co czytać. :( W sumie i tak dużo, jak od 7 grudnia zaczęłaś dodawać. :D
    Chyba niczego nie zapomniałam, mam nadzieję. :D Chciałabym obserwować tego bloga, ale nie ma jak, więc będę musiała zapamiętać jego nazwę. :p Aha! Napisałabym kilkaset komentarzy, żebyś dodała go teraz! zaraz!, jednak chyba nie mam na co liczyć. :( Obyś dodała jak najszybciej, CZEKAM Z UTĘSKNIENIEM. <3 Weny, pomysłów i komentarzy. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko idealnie, ale proszę tylko nie pisz " z tond " dobrze ? A tak to pięknie wszystko, naprawdę. Mój drugi ulubiony wątek miłosny w pamietnikach po Damonie i Elenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :* I dzięki za uwagę postaram się to jak najszybciej poprawić :D

      Usuń