.

.
.

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 2

Rozdział 2

Wewnątrz panował gwar. Podeszłam do baru i zamówiłam jednego drinka. Kiedy czekałam na moje zamówienie, poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam się i natrafiłam na wysoką, dobrze zbudowaną postać. Był to młody mężczyzna o jasno brązowych włosach i niesamowitych niebieskich oczach, ach i ta jego twarz każdy rzeźbiarz marzył o takim modelu. Zaraz o czym ja myślę, skarciłam się w duchu. I dopiero teraz zauważyłam, że obok mężczyzny siedziała ponętna brunetka wyraźnie zaniepokojona brakiem jego uwagi. Lecz on nagle obróciwszy się w jej stronę zaczął coś jej szeptać. Odwróciłam się do barmana i wzięłam przyniesiony przed chwilą kieliszek do rąk i upiłam łyka. Już miałam wziąć następny łyk gdy nagle usłyszałam tuż za sobą nieznajomy głos.
- Można się przysiąść? – ach ten akcent!  O czym ty myślisz Car! Skarciłam się po raz kolejny. I w tej chwili popełniłam największy błąd jaki mogłam popełnić, odwróciłam się i moja twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów od twarzy mojego rozmówcy. Przebiegł mnie miły dreszcz.
-No więc – Spytał wyraźnie zadowolony moją reakcją „bóg”. No więc co? Zaczęłam się zastanawiać i nagle przypomniałam sobie jego pytanie.
- T t tak – wydukałam wreszcie, próbując oderwać od niego wzrok. Mogłabym utonąć w jego oczach, a te usta… nagle gwałtownie oderwałam wzrok od jego twarzy. Przestań Caroline przecież to zwykły człowiek, no może nie taki zwykły…
- Mogę pani postawić drinka? – z zamyślenia wyrwał mnie ten boski akcent.
- Nie – odpowiedziałam szybko, nie mogę tu zostać, bo… bo co? No właśnie nie wiedziałam co się dzieje, w jego obecności czułam się dziwnie nieswojo. – Śpieszę się. Przepraszam. – Dorzuciłam już bez przekonania.
Już miałam wstać gdy nagle przeszło mnie uczucie strachu. Co to było? Dawno nie czułam czegoś takiego… Odwróciłam się w stronę mężczyzny który siedział koło mnie i dostrzegłam zdziwienie a zaraz potem… gniew? Furie? Odwróciłam wzrok, musiało mi się zdawać. Może i ma prawo być trochę zły ale nie przesadzajmy, Car jesteś pijana. Spojrzałam na niedopity kieliszek, a następnie przelotnie w oczy siedzącego obok mężczyznę. Tym razem widać było w nich tylko wściekłość. Na ten widok przeszedł mnie kolejny dreszcz. Mężczyzna chyba to zauważył bo wykrzywił usta w groźny półuśmiech. Głupia ja przecież jestem wampirem. Mimo wszystko wstałam szybko ze stołka rzuciłam pieniądze na blat i w ludzkim tempie wyszłam rzucając na szybko krótkie wytłumaczenie, że  musze już iść. Kiedy znalazłam się poza barem ruszyłam w wampirzym tempie w kierunku domu.
Klaus:
Dlaczego trafiło akurat na taką dziurę? No trudno nie zamierzam tu długo zabawić wezmę tylko to co mi potrzebne i z tond wyjeżdżam. To miasto jest takie nudne, ciekawe czy znajdę tu choćby jeden bar?
W końcu natrafiłem na bar Mystic Grill no trudno musi wystarczyć. W środku było dużo ludzi usiadłem przy barze i zamówiłem burbon, potem zobaczyłem uroczą brunetkę która przyglądała mi się intensywnie. Uśmiechnąłem się do niej uwodzicielsko, wstałem i zabrawszy ze sobą kieliszek podszedłem do mojego lunchu. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i zaczęła ze mną flirtować. Już chciałem ją zabić kiedy do pomieszczenia weszła szczupła blondynka. Ruszyła w stronę baru, wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, na myśl, że moim daniem zostanie jednak ta piękność. Spojrzałem na nią a ona wyczuwając moje spojrzenie odwróciła się. Uśmiechnąłem się do niej czarująco używając odrobinę perswazji. Odwróciłem się do mojej poprzedniej rozmówczyni która teraz z zazdrością patrzyła to na mnie to na blond przybyszkę. Pożegnałem się z nią i ruszyłem w stronę kobiety przy barze, która nie patrzyła już w moją stronę. Stanąłem tuż za nią i zapytałem czy mogę się przysiąść. Dziewczyna odwróciła się i doznała szoku tym że stoję tak blisko. Przyglądała się mojej twarzy, a ja jej. Ma piękne niebieskie oczy i piękne blond loki. Uśmiechnąłem się szerzej widząc jak na nią działam. Ponieważ dziewczyna nie odpowiedziała zapytałem raz jeszcze. Dziewczyna zająkała się mówiąc tak. I nagle odwróciła wzrok. Postanowiłem że postawie jej drinka, uśmiechając się na myśl że to ona następnie będzie moim drinkiem. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź była szybka – Nie. Spojrzałem na nią zdziwiony i zły, nie przypominam sobie kiedy ostatni raz jakaś kobieta odmówiłam mi czegokolwiek. Blondynka ewidentnie zauważyła gniew w moich oczach bo przeszedł ją strach. Lecz zamiast zgodzić się na drinka, jak przypuszczałem, bądź uciec ona wstała z krzesła, zapłaciła za swojego drinka i szybkim lecz spokojnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymawszy się jakieś dwa metry ode mnie. Przeprosiła, tłumacząc że się śpieszy. Wpadłem w furię jak ona śmie, choć musiałem przyznać, że w pewien dziwny sposób zaimponowała mi. Postanowiłem, że dopiję drinka i pozwolę jej kawałek odejść a następnie dopadnę. Jednak kiedy wyszedłem nie mogłem nigdzie jej znaleźć.
- Przecież to niemożliwe żeby odeszła daleko – powiedziałem do siebie, musiała wiec pojechać autem. Nagle podeszła do mnie jakaś młoda dziewczyna.
- Szuka pan kogoś? – spojrzałem na nią wściekły, byłem głodny.
- Już nie, na razie. – odpowiedziałem a następnie wbiłem się w jej szyję. Znajdę tamtą dziewczynę obiecałem sobie, kiedy wyssałem ostatnia krople krwi. Nikt nie będzie mnie tak traktował a szczególnie ta małolata. Jestem najpotężniejszą istotą na świecie!
W złym humorze wróciłem do baru zabiłem jeszcze kilka osób i upiłem się. Wracając do domu przypomniałem sobie jeszcze o balu. Byłem wściekły na Rebekę że w ogóle na to wpadła. Choć z drugiej strony… Jeżeli przyjdzie ta mała Blondi to nauczę ją że mi się nie odmawia, a jeżeli pojawi się tam jeszcze Elena, będę się mógł wreszcie wynieść z tego… miejsca.
___________________________________________________________            

  Jest drugi rozdział! Przepraszam jeśli są jakieś błędy. Komentujcie!

1 komentarz: