Rozdział 3
Wróciłam do domu ochłonęłam trochę i zaczęłam się szykować na
zakupy bo był już po 13.00. Próbowałam zapomnieć o „greckim bogu”, ale jego
wyraz twarzy kiedy wychodziłam, wciąż pojawiały się przed moimi oczami.
Przebrałam się i uczesałam. Zjadłam przygotowany przez mamę obiad i akurat pod
moim domem zjawiła się Elena. Wsiadłam do jej samochodu i podjechałyśmy jeszcze
po Bonnie. Zakupy się udały. Wszystkie kupiłyśmy suknie. Elena czerwoną,
koronkową. Bonnie złoto-żółtą, z bolerkiem. A ja prostą ale piękną suknie bez
ramiączek, była cała srebrna z dość dużym dekoltem. Wszystkie suknie były
długie do ziemi. Dziewczyny nie chciały kupować butów, obie zamierzały założyć
czarne szpilki. Ja natomiast postanowiłam kupić sobie srebrne, wręcz szklane
pantofelki. Jak w Kopciuszku… ależ cudownie by było gdybym go zgubiła po
sobotnim balu, a Tyler podniósł i założył mi na stópkę… marzenia on jedynie by
się roześmiał. No cóż jak to mówią miłość nie wybiera. Zaśmiałam się. Po
udanych zakupach wróciłam do domu. Rozpakowałam suknie, zjadłam kolację i
postanowiłam czekać na mamę. Jednak po dwóch godzinach skakania po kanałach
poddałam się. Mama pewnie znowu wróci nad ranem. Wykąpałam się więc i poszłam
spać.
Obudziłam się o 7.50. Dziś znów mamy spotkanie u braci. Mamy
ustalić wszystkie szczegóły naszej misji. Ciekawe jak wyglądają ci pierwotni?
Przed oczami stanęło mi rodzeństwo z siwymi włosami i całym ciałem
pomarszczonym. Błe i czego oni się tak boją? Mam nadzieje że się tego dowiem.
Ale właściwie czy ja dostałam to zaproszenie? Zeszłam na dół i natknęłam się na
mamę.
- O cześć mamo. O której wczoraj wróciłaś?
- Yyy przepraszam kochanie zamyśliłam się, co mówiłaś?
- Coś się stało?
- Wczoraj znaleźliśmy ciała 8 dziewczyn zupełnie bez krwi
wiesz może coś na ten temat? Pojawił się Ktoś nowy? A… a może chcesz mi o czymś
powiedzieć? – zawahała się przy ostatnim pytaniu. Czy ona właśnie sugeruje że
to ja lub ktoś z moich przyjaciół?! Jak ona śmie!
- Dla twojej wiadomości nikt z nas tego nie zrobił! –
wykrzyczałam jej w twarz. – To pewnie sprawa pierwotnych! – W tym momencie
miałam gdzieś, że nie wie kim oni są, z resztą ja sama do końca nie wiedziałam.
Odwróciłam się na pięcie pobiegłam do pokoju. Po drodze słyszałam jeszcze jak
mnie woła ale nie zamierzałam z nią rozmawiać. Chciało mi się płakać ale postanowiłam że nie
będę płakać nie kiedy ona jest na dole. Ubrałam się szybko wybiegłam z domu,
chciałam spotkać się z przyjaciółkami ale one mnie i tak nie zrozumieją.
Postanowiłam więc iść do Mystic Grill, lecz kiedy wychodziłam z za rogu
zauważyłam tego samego mężczyznę co wczoraj. Wchodził właśnie do baru.
Porzuciłam więc swoje zamierzenia i udałam się do parku. Usiadłam pod jednym z
drzew i zaczęłam gorzko płakać. Moja własna matka oskarżyła mnie o zabicie
kilku osób! Może i jestem wampirem ale nigdy nikogo nie zabiłam. To prawda że
zaraz po przemianie omal nie wyssałam życia z woźnego ale na szczęście Damon
mnie powstrzymał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz