.

.
.

środa, 26 marca 2014

Rozdział 20

Rozdział 20
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam że nie pisałam tak długo. Chciałabym was zapewnić że to się więcej nie powtórzy, ale nie mogę bo jeszcze najbliższy miesiąc będzie prawdopodobnie wyglądał podobnie. Ale już tylko miesiąc. Po egzaminie znów wracam do formy. Obiecuję. A teraz nowy trochę krótki rozdział. Miłego czytania.
Droga zaczęła się dłużyć, odkąd przestaliśmy rozmawiać. Spojrzałam na zegarek. Czyli jakieś pół godziny temu. Cisza stawał się coraz bardziej niezręczna, a przed nami jeszcze godzina drogi w tym samochodzie. A swoją drogą, ciekawe skąd pierwotny wziął to auto. To jego? A może ukradł? Albo zmanipulował kogoś…
- Dlaczego przyjechaliście do mnie? – Pierwotny przerwał ciszę.
- Potrzebujemy twojej pomocy.
- W odzyskaniu ‘dawnego Klaus’?
- Chodzi o to, że Klaus porwał moją przyjaciółkę. I musimy ją uwolnić.
- To nie brzmi jak ratunek Klausa. – Pierwotny zmarszczył brwi.
- Chodzi właśnie o to, że Klaus którego znam by jej nie porwał. Bo on nie jest wcale takim potworem jak wszyscy go widzą.
- A może to ty widzisz go źle?
- Może, ale to nie zmienia faktu, że mogę spróbować przywrócić go takiego jakiego pamiętam.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- O mnie? – Spojrzałam pytająco na pierwotnego. – Ale nie ma co opowiadać.
- Zacznij może o twojej przyjaciółce. Dlaczego Klaus miałby ją porwać?
- Nie wiem dokładnie. Jej krew ma jakieś magiczne właściwości, czy jakoś tak. – Samochód gwałtownie się zatrzymał.
- Czy dzięki jej krwi Niklaus może tworzyć hybrydy?
- Chyba tak. – Odpowiedziałam przestraszona nagłym hamowaniem.
- To stawia sprawę w znacznie gorszym świetle. Klaus nie będzie chciał jej oddać. – Drzwi od mojej strony otworzyły się i czyjeś ręce wydarły mnie z samochodu. Stefan oglądał mnie dokładnie od stup do głów.
- Nic ci nie jest?
- Nie, a co ma mi być? – Zapominałam nawet że oni ciągle jechali za nami.
- Dobra koniec tej wycieczki. Blondi masz przesiadkę. – Usłyszałam głos Damona. Pierwotny wyszedł z auta i poprawił swoją marynarkę.
- O co chodzi?
- Nie wiem. – Odpowiedziałam szczerzę. – Co się stało?
- To zbyt niebezpieczne abyś sama jechała z nim autem. – Stefan wskazał na Elijaha.
- Przejechaliśmy już ponad pół drogi! O co wam chodzi?
- Zatrzymaliście się tak nagle. Myślałem, że coś ci chce zrobić. Nie powinienem zgodzić się abyś tam w ogóle wsiadła.
- Ale to mój wybór. Nikt nie kazał mi tam wsiąść i nikt nie będzie mi kazał stamtąd wysiadać. Rozumiemy się? – Wsiadłam z powrotem do auta, a Elijah zaraz za mną.
- Jesteś tego pewna? – Spytał Stefan zaglądając przez okno.
- Tak. Nie musicie już za nami jechać. Powiedz Damonowi, że  może jechać jak szybko sobie chcę. – Zamknęłam szybę, a pierwotny ruszył.
- Dlaczego tak bardzo upierasz się przy tym aby ze mną jechać. Przecież i tak jadę do Mystic Falls. Nie musisz mnie pilnować.
- To nie o to chodzi. Miałam nadzieję, że dowiem się od ciebie wielu rzeczy. Zresztą nie powiedziałeś mi jeszcze czy pomożesz.
- W uwolnieniu twojej przyjaciółki czy w sprawie Klausa?
- W obu.
- Tak jak już mówiłem, nie będzie łatwo odzyskać twoją przyjaciółkę. Jej krew ma bardzo duże znaczenie dla Klausa. A co do samego jego, nie mogę ci nic obiecać, ponieważ osoba którą chcesz przywrócić może nie istnieć.
- To nieprawda. Ty też musisz o tym wiedzieć. Jesteś jego bratem. Musiałeś widzieć jego ludzką stronę!
- Może widziałem, a może tylko chciałem ją widzieć. Nie chcę cię do niego zrażać, ale Klaus ma wiele twarzy.
- Wiem.
- Więc może powiesz mi w końcu coś o sobie?
- Już mówiłam, nie ma co.
- Spróbuj. – Zachęcił mnie.
- Mieszkam w Mystic Falls odkąd pamiętam. Moja mam jest szeryfem w mieście, ojca nigdy nie znałam. Chodzę do 3 klasy liceum… no może nie do końca chodzę. Nie mam rodzeństwa.
- Ile masz lat jako wampir?
- Jakiś rok. Twoja kolej.
- Co chcesz wiedzieć?
- Ile ty masz lat jako wampir?
- Jakieś tysiąc.
- Łał mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś stary?
- Nie. Jesteś pierwsza. – Zaśmiałam się.
- O co chodzi z tymi hybrydami?
- To dość skomplikowane. Nie jestem pewien czy mogę ci o tym opowiedzieć. Aby to wytłumaczyć trzeba poznać historię Klausa, a to chyba on powinien ci ją opowiedzieć.
- Ale on nie lubi mówić o sobie. Proszę powiedz mi. – Powiedziałam błagalnym głosem.
- Nie mogę. Nie wiem do czego wykorzystasz te informacje. Nie wiem po czyjej stronie jesteś.
- Mówiłam już że chcę go przywrócić.
- Caroline… - Samochód zwolnił. – Czy ty go lubisz? – Dlaczego on o to pyta? Przecież mieliśmy o tym nie rozmawiać. Popatrzyłam na niego lekko przestraszona. Czy mogę mu powiedzieć? – Pierwotny przyglądał mi się uważnie. – Rozumiem. – Rozumiem? Co rozumiesz?
- Co?
- Lubisz go, prawda? – Czy ja jestem jakąś otwartą księgą? Spuściłam głowę. – W takim razie mogę ci to chyba powiedzieć. – Uniosłam głowę.
- Naprawdę?
- Cała historia zaczyna się jeszcze kiedy byliśmy ludźmi. Niklaus był bękartem mojej matki i wilkołaka. Od kiedy ojciec się dowiedział zawsze traktował go gorzej. Klausowi bardzo zależało na jego aprobacie kiedy był mały i robił wszystko aby mu się przypodobać, ale on go odtrącał. Kiedy nasz matka przemieniła nas w wampiry za pomocą eliksiru zaczęliśmy się żywić krwią. Kiedy Klaus po raz pierwszy zabił jego gen wilkołaczy został uaktywniony. Wtedy Klaus stał się hybrydą. Pół wampirem pół wilkołakiem. Ojciec nakazał naszej matce założyć na niego klątwę i zapieczętować jego  wilczą naturę.
- Ale teraz przecież jest hybrydą. – Mój głos był zachrypnięty. Zamrugałam kilka razy. Jak ojciec mógł go tak traktować?
- Tak ponieważ złamał tę pieczęć przy pomocy krwi pewnej dziewczyny, Amary. Coś jednak poszło nie tak i klątwa została złamana tylko połowicznie i wtedy też pojawił się pierwszy sobowtór. Od tamtej pory jeżeli sobowtór zostanie przemieniony w wampira lub zabity następny pojawia się w przeciągu dwustu lat.
- To znaczy, że Elena ma wiele sobowtórów?
- Jeszcze nie słyszałaś o Katerinie?
- O Katerinie?
- To dość dziwne biorąc pod uwagę że włóczysz się z braćmi Salvatore.
- Nie to jest raczej mało dziwne. Nie wiem od nich nic o Niku, choć Stefan był jego przyjacielem.
- Słynny rozpruwacz. Rebeka najlepiej wspomina te czasy. Mówi że Klaus był wtedy szczęśliwy i miał wtedy przynajmniej przyjaciela. Pierwszego od dawna. – Nagle coś mi się przypomniało.
- Pamiętasz naszą umowę? Wiesz już co czuję do Klaus więc powiedz mi teraz kto zamknął cię w trumnie.
- Ale ty mi wcale nie powiedziałaś co do niego czujesz. – Słusznie.
- Ale…
- Powiedziałem że powiem ci, jeśli ty powiesz mi co do niego czujesz. Nie zrobiłaś tego. – Skoro i tak już wie…
- Och niech ci będzie. Tak bardzo go lubię. Zadowolony?
- Bardzo? – Zaśmiał się pierwotny a ja pożałowałam swoich słów
- No więc kto zamknął cię w trum… - Nagle samochód zatrzymał się z piskiem opon. Pierwotny wyskoczył z pojazdu a ja nie wiedząc co się dzieje zaraz za nim. Czy on próbuje uniknąć odpowiedzi na moje pytanie? Rozejrzałam się. Samochodu Damona nie było za nami. Pierwotny stał natomiast niedaleko auto a obok niego Rebeka.
- Elijah! – Blondynka przytuliła się do pierwotnego. – Pozwolił cię uwolnić?
- Nie zupełnie. – Wskazał ruchem głowy w moim kierunku. Oczy wampirzycy spoczęły na mnie.
- Rozumiem. – Uśmiechała się pod nosem. – Nie sądziłam że posunie się dla niego aż tak daleko. - Co zamierzasz?
- Najpierw muszę z nim porozmawiać.
- Jesteś pewien? Będzie wściekły. Powinieneś stąd wyjechać jak najdalej i nie pokazywać się przez najbliższe stulecie. – Co wyjechać? Zrobiłam krok na przód.
- Ale… - Zaczęłam.
- Nigdzie nie jadę. Słyszałem że nasz brat wyłączył uczucia. Chcę dowiedzieć się dlaczego.
- Powód masz tuż przed nosem. – Oboje spojrzeli na mnie.
- Tak przypuszczałem, ale aż trudno w to uwierzyć że ona to zrobiła. – Ja tu jestem. Chciałam im to powiedzieć prosto w twarz ale powstrzymałam się. Ja to zrobiłam? Co zrobiłam? Klaus wyłączył uczucia?
- Nie rozumiem. – Nikt z nich mi nie odpowiedział. Kontynuowali swoją rozmowę. - Klaus wyłączył uczucia? – Wciąż nic. Miałam już tego dość. Znajdowaliśmy się na obrzeżach Mystic Falls, do centrum w wampirzym tempie mogłam dostać się w ciągu minuty. Ruszyłam po woli ale po paru krokach zatrzymałam się. Co jeśli pierwotny jednak wyjedzie? Odwróciłam się z powrotem w stronę pierwotnego.
 - Możemy już jechać dalej? Damon i Stefan na pewno czekają już w domu. – Pierwotny pokiwał głową i wsiadł do samochodu, a zanim jego siostra, zajmując moje miejsce obok pasażera.
- Co z nią? – Spytałam pierwotnego.
- Jadę z wami. Przyda wam się chyba ktoś z wewnątrz.
- Zajęłaś moje miejsce!
- Tył jest cały twój. – Już miałam się odgryźć ale przerwał mi Elijah.
- Możecie przejechać te 10 minut bez kłótni? – Wsiadłam więc posłusznie do tyłu. Obaj bracia czekali na zewnątrz. Obecność Rebeki chyba trochę ich zaskoczyła.
- Co ona tu robi? – Zaczął Damon.
- Stefan. – Przywitała się Rebeka.
- Rebeka.
- Świetnie skoro wszyscy się już znamy możemy przejść do ratowania Eleny?
- Do czego proszę? – Rebeka patrzyła kpiąco na Damona.
- Musimy się pośpieszyć zanim Klaus wyjedzie z miasta. – Elijah przerwał docinki.
- Klaus wyjeżdża? – Nie wiedziałam nic na ten temat.
- Na to wygląda. Może jeszcze w tym tygodniu. – Odpowiedziała Rebeka.
- Jak przepraszam zamierzacie odebrać mu Elenę? – Niecierpliwił się Damon.
- Musimy odwrócić jego uwagę. – Zaczął Elijah.
- Niestety ale Blondi odpada, znudziła mu się kilka dni temu. – Spojrzałam na niego krzywo.
- Gdyby tak był to pewni już my nie żyła. – Zakpiła Rebeka. Co to znaczy?
- Przejdźmy do…
- Poczułem się urażony. Wszyscy zostali zaproszeni, nawet mój kochany braciszek, wszyscy oprócz mnie. – Usłyszałam znajomy głos. – Beka nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Klaus.

- Elijah. – Głos Klaus był lodowaty jak lód. Ciarki przeszły mi po całym ciele.