Rozdział 12
Jest nowy rozdział. Wiem, trochę długo i za to przepraszam. Rozdział nie za długi, ale to takie jakby wprowadzenie do następnego. Zachęcam do komentowania i dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze pod rozdziałem Sylwestrowym. Cieszę się że wam się podobał.
Leżałam już
dobre pół godziny, przekręcając się z boku na bok próbując jeszcze zasnąć.
Wrócić do mojego snu, albo przynajmniej uciec od tego potwornego bólu głowy.
Moje wspomnienia powracały bardzo powoli. Spotkanie z Eleną i koniec zabawy
pamiętałam jeszcze w miarę wyraźnie. Wspomnienia zanikały coraz bardziej odkąd
spotkałam Klausa. Zaprosił mnie na drinka, rozmawialiśmy o czymś… nie pamiętam
o czym. A potem? Rozejrzałam się po moim pokoju. Jak ja się tu znalazłam? Na
szczęście miałam na sobie wczorajsze ubranie, więc do niczego nie doszło.
Prawda? Poczułam dziwny niepokój w sercu, nie wiem tylko czy z obawy przed tym
że mogło do tego dojść, czy dla tego, że nic nie pamiętam. Usiadłam na łóżku.
Muszę ściągnąć te brudne ubrania, i wykąpać się. Już miałam iść do łazienki gdy
zobaczyłam że na mojej szafce nocnej leży kilka rzeczy których tu być nie powinno. Skupiłam się na szklance z wodą i tabletce
przeciw bólowi głowi. Dzięki ci mamo! Połknęłam szybko tabletkę i popiłam wodą.
Ale to nie wszystko, na moim biurku znajdowała się również jakaś książka,
której nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Historia sztuki przeczytałam.
Skąd to się tu wzięło? Nagle w mojej głowie pojawiła się pewna niepokojąca
myśl.
- Nie! –
Jęknęłam. Chyba nie poprosiłam go o nią!? Proszę nie! Może sam się domyślił?
Tak na pewno Caroline, on nie ma co robić tylko zastanawiać się czy mam książkę
do plastyki. Śmieszne! Wzięłam książkę do ręki, a z niej wyleciała jakaś
karteczka. Podniosłam ją z ziemi.
‘Kochana,
Nie sądziłem
że jedna drobna osóbka może dotrzymać mi tępa w piciu, ale Tobie się udało. Jak
sądzę Twoja głowa pęka teraz z bólu, tak więc na szafce zostawiłem Ci coś na
ból głowy. Przyniosłem Ci też książkę o sztucę, o którą pytałaś.
Ps. Gdybyś
zupełnie niczego nie pamiętała wiedz że do niczego między nami nie doszło.
Dziękuję za
cudowny wieczór,
Klaus.’
Przeczytałam
to jeszcze raz. A więc do niczego nie doszło ucieszyłam się. I jednak go o nią
poprosiłam, dodałam próbując wyobrazić sobie tą scenę. Czyli to nie mama? To
takie słodkie z jego strony… no nie słowo słodkie i Klaus w jednym zdaniu?
Ciekawe co on by na to powiedział? Zaśmiałam się. A moi przyjaciele?
Troszczy się
o mnie? Oddaje książkę… Nie potrzebuje jego łaski! Choć to co zrobił było miłe,
jednak nie chciałam żeby się nade mną litował. Chciałam żeby widział we mnie
mocną osobę, która na przykład Potrafi wypić tyle co on. A nie kogoś kto nie
może obejść się bez jednej książki i od razu prosi o nią! Wstałam z łóżka i
poszłam do łazienki. Wzięłam krótką kąpiel, a następnie ubrałam się i pośpiesznie
wyszłam z domu zabierając ze sobą książkę. Postanowiłam się przejść. Była
piękna pogoda, świeciło słońce i było bardzo ciepło. Ciekawe która godzina,
pewnie około 12. Znalazłam się pod domem pierwotnych. Ale nie wszystkich
przypomniałam sobie, ciekawe gdzie są pozostali 2 bracia? Wyglądali na zżytych.
A co z Rebeką? Nie znam jej, ale z opowiadań Salvatorów jest bezwzględna i
oziębła, ale z mojego wczorajszego snu wyniosłam inne wrażenie. A może on nie
ma braci, a to wszystko to był tylko mój
sen, moja wyobraźnia?
Już mniej
pewna siebie podeszłam do drzwi i zapukałam cicho. Nic, cisza. Uchyliłam drzwi
i weszłam do środka. Wnętrze było takie jak zapamiętałam, meble były z ciemnego
drewna, a cały wystrój jakby z innej epoki. W powietrzu unosił się zapach starych
książek i mebli, i jeszcze jeden znany mi zapach, jego zapach.
- Beka już
jesteś? – Usłyszałam głos Klausa który właśnie wyszedł zza ściany. I zatrzymał
się zdziwiony na mój widok. – Caroline? – Może to jednak nie był najlepszy
pomysł?
- Przyszłam
przeprosić że… - To słowo nie chciało mi przejść przez gardło. – Że wybłagałam
od ciebie książkę i ją oddać. – Spojrzał na mnie jeszcze bardziej zdziwiony,
ale nagle jakby coś sobie uświadomił roześmiał się.
- Nic nie
pamiętasz, prawda? – Spojrzałam na niego zdziwiona. Czego jeszcze nie pamiętam?
- Zapraszam
do salonu, a wszystko chętnie ci opowiem. – Stałam w miejscu nie wiedząc czy go
posłuchać czy może uciekać z tond jak najdalej. Uśmiechnął się do mnie
promiennie, jakby wyczuwając moją niepewność. Zrobiłam krok w jego kierunku, a
potem jeszcze jeden, i jeszcze jeden aż znaleźliśmy się w jego salonie. Usiadł
na podwójnej kanapie i poklepał miejsce koło siebie, ja jednak z łobuzerskim
uśmiechem usiadłam na jednym z foteli naprzeciw niego. Na początku jego mina stężała
ale potem on też uśmiechnął się do mnie w podobny sposób. Może lepiej go nie
drażnić? Przecież on wie o mnie rzeczy których ja nie pamiętam. Spojrzałam na
niego podejrzliwie.
- No więc od
kąt nie pamiętasz?
- Ostatnią
rzeczą jaką pamiętam, jest to że się na ciebie natknęłam przed barem, ale nie
pamiętam dokładnie o czym rozmawialiśmy, i pamiętam jeszcze że weszliśmy razem
do baru. – Dodałam z zakłopotaniem. Dlaczego akurat on?
- Zgodziłaś
się na drinka tylko pod warunkiem że odpowiem ci na pytanie po co mi te
książki. – Wskazał na książkę którą trzymałam w ręce. – Więc odpowiedziałem ci
że dla mnie i dla Beki. Wypiliśmy po jednym drinku, a potem po kolejce. Kiedy
nie byłaś w stanie już nawet stać odwiozłem cię do domu.
- Czyli nie
błagałam cię o tę książkę? – Spytałam pełna nadziei.
- O co to,
to na pewno nie. Zaproponowałem ci że ci
ją oddam, ale ty zaprotestowałaś i powiedziałaś że sama sobie poradzisz. – Uf.
Wyprostowałam się i uśmiechnęłam. A więc jednak nawet pijana, nie byłam taka
głupia aby błagać o książkę. – Czy teraz wiesz już wszystko?
- Tak, i weź
tą książkę, przecież mówiłam że poradzę sobie bez niej. – Podałam mu książkę
ale on jej nie przyjął. - Nie jest moja, ale z biblioteki, i już ją przepisałem
na twoje konto biblioteczne. Tak więc jeśli masz ją komuś oddać to tylko do
biblioteki. – Uśmiechnął się do mnie. Tą bitwę wygrałeś, ale wojnę wygram ja
pomyślałam. Siedzieliśmy chwilę w ciszy przyglądając się sobie, a mi
przypomniał się jego bracia Kol i Elijah. Co by było gdyby oni naprawdę żyli?
Czy Klaus byłby taki jak w moim śnie beztroski? Klaus wstał i podszedł do mnie.
- O czym
myślisz? – Czułam jego oddech na swojej twarzy.
- O różnych
rzeczach. – Patrzyłam mu w oczy i nie mogłam oderwać od niego spojrzenia.
Widziałam już tylko jego twarz, nic więcej. Jego usta nieustannie przebywały
drogę jaka nas dzieliła. Dziesięć centymetrów, pięć centymetrów, a potem
milimetry, w mojej głowie wirowało tysiące myśli. Kiedy zostało już zaledwie
parę milimetrów a ja byłam gotowa dać się pocałować, ba odwzajemnić ten
pocałunek, nagły hałas wyrwał mnie z transu i podskoczyłam na sofie. Klaus
spojrzał na mnie i niechętnie odwrócił się w stronę z kąt dobiegł dźwięk.
Wykorzystałam ten moment nieuwagi i z wampirzą prędkością wybiegłam z domu
mijając po drodze zaskoczoną Rebekę. Biegłam tak chwilę dopóki nie znalazłam
się w wystarczającej odległości od jego domu. Oparłam się plecami o drzewo i
zsunęłam na ziemię. Tak dalej być nie może, muszę to sobie uporządkować. Ja
nawet nie wiem czy nadal jestem z Tylerem! Zamknęłam oczy i wzięłam kilka
wdechów. Muszę coś postanowić. Nie mogę żyć w niepewności czy on mnie kocha,
czy ja go kocham. A co z Tylerem? Na początku byłam pewna że go kocham, potem
nie, a teraz? Kocham go czy nie?
Klaus:
-Rebeka
lepiej zejdź mi z drogi bo inaczej wylądujesz w trumnie. – Powiedziałem
wściekły. Moja Caroline uciekła!
- O co ci
znowu chodzi? Przecież to nie moja wina że dziewczyny uciekają od ciebie gdy
tylko znajdą pretekst. – Odpowiedziała jadowicie. Najwyraźniej zapomniała już
jak to jest siedzieć w trumnie, choć jeszcze tydzień temu miała do mnie większy
szacunek.
- Czy nie
wyraziłem się wystarczająco jasno? Jeszcze jedno słowo… - Nie dokończyłem,
minąłem ją i zabierając po drodze swoją kurtkę udałem się do baru. Byłem zły na
Bekę co było spotęgowane również tym że byłem strasznie głodny. Ale najgorsze
było to, że to może być jedyna dziewczyna która mi się oprze, a za razem jedyna
którą pragnę pomyślałem z pogardą dla siebie. Przecież jeszcze niedawno
uważałem że uczucia to trucizna, która zabija od środka. I chyba miałem rację.
Wchodząc do baru wypatrzyłem sobie stolik z kilkoma ładnymi dziewczynami.
Podszedłem do nich.
- Co
świętujecie? – Spytałem.
- Moje
urodziny - odpowiedziała jedna z nich. Uśmiechnąłem się do niej.
- Więc jako
solenizantka będziesz pierwsza. – Powiedziałem i wgryzłem jej się w żyłę.
Reszta dziewczyn posłusznie czekała na swoją kolej tak jak im kazałem.
Caroline:
Wróciłam do
domu i poszłam od razu do swojego pokoju. Zaczęłam szukać telefonu który rano
wyłączyłam. Kiedy go znalazłam włączyłam go i spojrzałam na nieodebrane połączenia
– 10, i 2 wiadomości głosowe. Obie od Eleny i obie bardzo podobne. Pytała co u
mnie i czy nie wybrałabym się z nią na zakupy bo nie ma nic do szkoły. I mówiła
też że jest coś ważnego, co chcę mi powiedzieć. Nie mając siły ani ochoty żeby
się z nią spotkać odłożyłam telefon na szafkę. Od rana nic nie jadłam tak więc
zeszłam na dół i wypiłam dwie butelki krwi, a następnie zamówiłam pizzę. To w
sumie bardziej pora kolacji niż obiadu. Może powinnam wyjechać? Miałabym chwilę
przerwy i w ogóle mogłabym to wszystko przemyśleć. Spojrzałam na telewizor.
Leciała właśnie jakaś przesłodzona komedia. Ona go poznaje, zakochują się w
sobie od pierwszego wejrzenia, ale ona nie chcę tego do siebie dopuścić,
ponieważ ma narzeczonego, który co prawda przekłada wszystkie woje sprawy nad
nią, ale ona jest w nim ślepo zapatrzona. Już na samym początku wiadomo kogo wybierze,
przecież ten nieznajomy którego poznała przypadkiem jest o niebo
przystojniejszy i jest taki męski i delikatny za razem. Gdyby życie było takie proste!
Pomyślałam. Nie wiem w ogóle dlaczego ona w ogóle była z kimś takim na
początku, może po to żeby spotkać tego właściwego? Ziewnęłam. Było już późno,
zebrałam się i poszłam na górę do swojego pokoju. Gdyby tylko życie było takie
proste. A może jest? Tylko nie tu? Może powinnam wyjechać na miesiąc czy dwa?
Zaczęłam rozmyślać nad przygodami które mogą mnie czekać poza granicami tego
miasta. I tak marząc zasnęłam.
Klaus:
Trochę
wypiłem i zabiłem parę dziewczyn a humor sam mi się poprawił. W sumie nie jest
tak źle, Tyler wyjechał, a ona prawie dała mi się pocałować więc jesteśmy na jak
najlepszej drodze. Tylko dlaczego mam wrażenie, że ona szybko mi się nie
znudzi? Czy to będzie ta jedyna? Nigdy nie wierzyłem w miłość, a tym bardziej w
‘love forever’. Biorąc pod uwagę że jestem nieśmiertelny, a wieczność trwa
raczej długo. Ale w tej blond wampirzycy było coś co sprawiało że chciałem aby
to trwało wiecznie. Nigdy nie liczyłem zbytnio czasu, ale kiedy jestem z nią
liczę każdą sekundę.
Caroline:
Obudziłam
się następnego dnia rano. Była 8.05. Wstałam wykąpałam się, zjadłam śniadanie i
poszłam do domu Salvatorów, ponieważ Elena zostawiła mi jeszcze 4 wiadomości
głosowe. Że to bardzo ważne i tak dalej. Poszłam spacerem chcąc mieć trochę
czasu na przemyślenie pewnych spraw. Postanowiłam że nie wyjadę jeszcze teraz,
w końcu mam przed sobą jeszcze trzecią klasę i wiele planów na ten rok.
A potem całą wieczność, na podróże i przygody. Znalazłam się przed drzwiami do
ich domu i zapukałam dwa razy. Drzwi otworzyły się i dla odmiany otworzyła mi
Elena.
- Och
jesteś! Bałam się że coś ci się stało. Wczoraj dzwoniłam do ciebie a ty nie
odbierałaś. – A ty nawet nie pofatygowałaś się żeby przyjechać i
sprawdzić co u mnie. Pomyślałam i zaraz potem skarciłam się w duchu. Przecież to nie jej wina, to ja ukrywam przed nią moje
uczucia, nie mogę ją więc o to obwiniać. Muszę powiedzieć dziś wszystko
dziewczynom o moim narastającym uczuciu do Klausa. Jestem pewna, że zrozumieją. –
Odsłuchałaś moje wiadomości?
- Tak i ja
też chciałabym z tobą porozmawiać o czymś ważnym.
- Dobrze ale
może później…
- Caroline!
- Usłyszałam znajomy głos. Głos którego
już dawno nie słyszałam, ale też nigdy nie zapomnę.
Super :* czyżby Tyler przyjechał ? Mam nadzieję że szybko wyjedzie :P z niecierpliwością czekam na nn <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńbombowy :-D Szkoda że Rebeha przeszkodzila w pocałunku, fajnie opisane rozmyślania:-D ciekawa jestem kto się zjawił, coś mi mówi że to Tyler
OdpowiedzUsuń