Rozdział 13
Jest nowy rozdział. Trochę krótki, ale też miałam mało czasu na pisanie. Dziś mało Klaroline, ale jest za to retrospekcja. Pozdrawiam wszystkich czytelników którzy są ze mną od początku, prowadzę tego bloga już miesiąc. Piszcie proszę co wam się nie podobało w minionym miesiącu, a postaram się poprawić w następnym.
- Tyler… -
Wyszeptałam zdumiona. Myślałam że mnie nie kocha, że mnie zostawił. A on
właśnie wziął mnie w objęcia. Czy nie tego właśnie chciałam? Dowiedzieć się co
on do mnie czuje i uporządkować uczucia? Ale porządek to ostatnie słowo które
miałam w głowie, a było ich tam naprawdę dużo. Co z moimi uczuciami?
- Och nie
uwierzysz ile mam ci do powiedzenia. Widzisz… - Zaprowadził mnie do salonu a ja
usiadłam. Tyler nieprzerwanie mówił o tym że wyjechał aby uciec przed Klausem i
opowiadał swoją podróż. Ale te słowa docierały do mnie jakby przez ścianę.
Ścianę moich myśli. On wrócił czyli będziemy żyć długo i szczęśliwie? Przecież
zawsze tego chciałam. Ale czy nadal chcę? Przyszłam tu przecież po to żeby
powiedzieć moim przyjaciółką o tym że czuję coś do Klausa. A teraz co czuję? –
No i tak go poznałem. Nie sądziłem że to prawda, ale to działa. Czuję, że ta
więź znikła. – Co? O czym on mówi?
- Czyli już
nie jesteś do niego przywiązany?
- Właśnie o
tym była moja opowieść Kochana. – To ostatnie słowo… Klaus mnie tak nazywa. Ale
to w jaki sposób każdy z nich to mówi... Dopiero teraz zauważyłam, mając
porównanie, że hybryda mówi to jakoś inaczej, czulej. Tyler mówił to bardziej
hmm sztucznie.
- Co będzie
jeśli on się o tym dowie?
- Na razie
mam zamiar wciąż się urywać, tylko że tu. A w razie gdyby mnie złapał będę
udawać że wciąż jestem pod jego wpływem. Potem coś wymyślimy. – Ale czy Klaus
da się na to nabrać? Jakoś wątpię, pomyślałam.
- Czy to nie
jest zbyt ryzykowne? – Spytała Elena. Czy to nie powinna być moja kwestia? Najwyraźniej nie tylko ja
tak uważałam, wyczułam na sobie spojrzenie Damona. Przyglądał mi się bacznie i
nagle jakby sobie coś uświadamiając uśmiechnął się złowieszczo i mrugnął do
mnie. Przekręciłam oczami zaprzeczając temu o czym myślał, niezależnie co to
było. Ale obawiam się że on może się domyślać. To jego spojrzenie podczas walki
za barem kiedy Klaus powiedział że się znamy.
- Nie, nie
sądzę aby się domyślił. – Rozejrzałam się. Moi przyjaciele właśnie dyskutowali
jak sprowadzić mojego chłopaka do miasta a ja miałam niestety wrażenie że nie
stoję po właściwej stronie. Nie chciałam wiedzieć już nic więcej na temat
planów przeciwko Klausowi. Może gdybym na niego patrzyła tak jak oni w zakładce
‘Klaus morderca i drań’ teraz dyskutowałabym ożywiona wraz z nimi. Ale ja
widziałam do także jako Nika, delikatnego i… kochanego.
- Może uda
nam się znaleźć jakiś sposób aby go zabić, ale tak aby stworzone przez niego
wampiry nie zginęły. – Nie wytrzymałam. Wstałam z sofy, a oczy wszystkich
spojrzały na mnie. Damon miał coś powiedzieć ale powstrzymał się widząc moje
spojrzenie.
- Coś się
stało Car? – Spytała zaniepokojona Elena, tym że spojrzenia i uwaga wszystkich
nie jest skierowana na nią. Pomyślałam kąśliwie i tym razem mi to nie
przeszkadzało.
- Nie po
prostu muszę to wszystko przemyśleć na świeżym powietrzu. Dziś tyle się
wydarzyło. – Spojrzałam na Tylera i uśmiechnęłam się blado.
- Pójdę z
tobą. – Zaproponował Tyler.
- Ej kochaś
nie zapominaj że ty jesteś nam najbardziej potrzebny w tej rozmowie. – Damo
powstrzymała Tylera? Spojrzałam na niego z wdzięcznością. W odpowiedzi uniósł
brwi w geście ‘znam twój sekret’.
- Poradzę
sobie, ale dzięki. – Wilkołak podszedł do mnie i złożył na moich ustach
namiętny pocałunek. Zaskoczona odwzajemniłam go.
- Kocham
cię. – Zamarłam. Ty też go kochasz wyszeptał cichy głosik w mojej
podświadomości. Ach Caroline jak możesz tak szybko zmieniać zdanie, jak
rękawiczki? Przecież jeszcze dwa tygodnie temu świata poza nim nie widziałaś.
Próbowałam się przekonać. Może to przez rozłąkę i za niedługo wszystko wróci na
swoje miejsce. Znów będzie liczył się tylko Tyler? Nie wiedziałam czy to
możliwe, ale nie miałam innego wyjścia niż wierzyć że wszystko samo się ułoży.
- Ja ciebie
też. – Tylko na taką odpowiedź mnie teraz stać. Dawniej odpowiedziałabym, że go
kocham i rzuciłabym się mu w ramiona, ale nie tym razem.
Klaus:
Bezużyteczne
hybrydy! Rzuciłem szklanką którą przed chwilą opróżniłem jednym łykiem. Szkło
natrafiło na ścianę z olbrzymią szybkością i rozbiło się na tysiące małych kawałeczków.
Dobrze że już wyszli bo inaczej zbiłbym ich. Dałem im jedno proste zadanie,
dowiedzieć się gdzie jest Tyler. Nie kazałem im go nawet sprowadzić z powrotem,
a oni dopiero dziś mówią mi że Tyler znajduję się w mieście i ukrywa się tu od
około 2 dni! Ta informacja wywołała w mojej głowie niepokojące wnioski. Caroline
przebywała ze mną tylko po to żeby mnie rozproszyć, abym nie zauważył że Tyler
jest w mieście. I to dlatego wczoraj uciekła, ona kocha tego zapchlonego
kundla. A ja byłem ostatnio dla nich taki miły, nikomu z nich nawet włos nie
spadł z głowy. To będą ostatnie dni Eleny w tym mieście. Wyjeżdżam jeszcze
przed następną niedzielą! Cisnąłem butelką pełną bursztynowego napoju w kierunku
kominka. Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła, a ogień buchnął w powietrze.
Wyszedłem z domu trzaskając za sobą drzwiami. Kiedy znalazłem się w barze było
tam tylko parę osób a w tym tylko dwie kuszące brunetka. Spojrzałem na nie i w
tej chwili wpadłem na pomysł. Podszedłem do nich i zaprosiłem je na imprezę u
mnie za godzinę. Powiedziałem aby zaprosiły jak najwięcej ładnych koleżanek,
używając perswazji aby upewnić się, że dobrze zrozumiały. Kupiłem parę butelek alkoholu
i wróciłem do domu czując jak moja złość i głód wzrastają z każdą minutą.
Brunetki spisały się świetnie, zaprosiły około 20 dziewczyn. Pozwoliłem im pić
ile chciały, a sam po kolei wysysałem z nich życie. Przez myśl nawet przeszło
mi aby zamienić kilka z nich, przynajmniej grupa Eleny miałaby co robić, uśmiechnąłem
się. Już nadgryzłem nadgarstek, gdy usłyszałem pukanie. Posłałem jedną z
dziewczyn aby otworzyła drzwi.
- Wiemy już
wszystko. – Zameldował posłusznie Paul. Widziałem jak jego kły się wydłużają.
Ciekawe jak to jest stać w pokoju pełnym krwi i nie móc nawet skosztować.
- O tym ja
zdecyduję. – Ruchem ręki kazałem dziewczynom odejść kawałek ode mnie. Paul
podszedł bliżej i opowiedział mi wszystko.
- Więc
złamał więź? – Nie byłem bardzo wściekły. Miałem inne hybrydy i nie
potrzebowałem już Tylera, a skoro on złamał więź, to go zabiję. Wróciłem
myślami do nijakiego Joshua Grismera. Myślałem, że ta szumowina ukryje się i
nigdy więcej nie pokaże, a on tymczasem postanowił znów uwolnić kogoś od więzi.
Kiedy to ja go ostatni raz widziałem?
Był to czasy
Napoleona, minął może rok odkąd został przemieniony w wampira, a już postanowił podbić cały świat. Właściwie nie wiem kto go przemienił, może Kol? Trzeba przyznać że dość mocno wstrząsnął Europą. I choć nie cenię go
zbytnio, to spędziłem z nim trochę czasu, w swoich najświetniejszych latach podporządkował
sobie prawie całą Europę. Joshua poznałem w roku 1806. Miał słowiańskie
korzenie i przyłączył się do właśnie do armii napoleona. Był bardzo młody, miał
wtedy może 20 lat, był zapalony na wojnę i walkę. Walczył o wolność, ale ja
widziałem już wojny, wiele razy przez te stulecia i nie przeczuwałem jakiś
specjalnych korzyści dla mniejszych państw pod zaborami. Jego osoba nie
zainteresowałaby mnie jedna tak bardzo gdyby nie fakt że podczas gdy gościłem u
Napoleona była pełnia. I kiedy wróciliśmy po potyczce, a raczej dwóch bitwach: Auerstedt
gdzie ja dowodziłem, oraz Jeną, gdzie dowodził Napoleon, wydarzyło się coś
dziwnego. Jeden z żołnierzy padł na kolana, i zaczął wyć z bólu. Wiedziałem co
to znaczy, dołączył do wojska nie więcej niż miesiąc temu. Kiedy zabił
pierwszego człowieka jego gen wilkołaka uaktywnił się. Zajęty wojną mój plan
przemiany wilkołaków w hybrydy ostatnio zszedł na drugi plan, zresztą w tych czasach trudno było
o wilkołaka. Ale na moje szczęście posiadałem wtedy pewne znajomości. Sobowtór Katherine. Nazywała się Julie Chabborneu. Poznałem ją na dworze francuskim,
wykorzystując jej krew stworzyłem kilkanaście hybryd. Dziewczyna była we mnie
tak zakochana, że nie protestowała ilekroć prosiłem ją o krew. Zabrałem
wilkołaka ze sobą do Paryża i tam dałem mu swoją krew, a następnie krew Julie.
Potem został moim przyjacielem, świetnie się dogadywaliśmy. W poniedziałek
bitwa, a już we wtorek wygodne życie na dworze. To jednak skończyło się w roku
1815. Joshua znalazł zaręczył się, a następnie nawet ożenił. Nie przeszkadzało
mi to dopóki nie poprosił mnie o zgodę aby ją przemienić. Nie zgodziłem się,
ona i tak tylko nam przeszkadzała, mój przyjaciel zajął się domem i żoną, a
jego chęć do walki opadła. Było to irytujące, ale wiedziałem że ona umrze w
przeciągu 40 lat, wtedy wrócilibyśmy do dawnego stylu życia. Mim to on się nie
poddawał. Nieustannie wracał do tego tematu. Aż pewnego dnia zobaczyłem ją,
była wampirzycą. Nic nie rozumiałem, nie wiedziałem wtedy jeszcze że
przywiązanie można złamać. Wpadłem w szał, ułamałem gałąź z pobliskiego drzewa
i przebiłem jej serce. Kiedy Joshua się o tym dowiedział był zrozpaczony. Kazałem
mu o niej zapomnieć, ale to nie działało. Spojrzał mi w oczy i uciekł. Dziesięć
dni później wszystkie moje hybrydy zniknęły. 18 czerwca tego samego roku
wszystkie wyzwolone hybrydy stanęły do bitwy pod Waterloo po stronie
przeciwników Francji. Co spowodowało oczywiście jej upadek. Bonaparte został chyba zabity przez którąś z hybryd, a może uciekł? Oficjalną wersją jest wygnanie go na wyspę Świętej Heleny. Tego samego dnia
zginęła też Julie co oznaczało dla mnie koniec z hybrydami. Mój gniew był nie do opisania. Kiedy ich znalazłem, zabiłem wszystkich. Wszystkie 34 hybrydy
oprócz Joshua. Kiedy został już tylko on, miałem go zabić, chciałem, ale nie
mogłem. Puściłem go wolno i powiedziałem że jeżeli jeszcze kiedyś o nim
usłyszę, zabiję go. Potem wyłączyłem uczucia na około 100 lat.
- Gdzie jest
teraz Joshua Grismer? – spytałem hybrydę stojącą wciąż w tym samym miejscu.
- W Meksyku.
- Przygotuj
samochód, zarezerwuj bilety na najbliższy lot. Dobrze się spisałeś. Możesz
teraz wziąć sobie jedną dziewczynę. Ale nie zapomnij o biletach. – A więc
Meksyk? Obiecałem, że jeśli o tobie usłyszę zabiję cię, i to właśnie zamierzam
zrobić, czekaj na mnie Joshua.
Caroline:
Nigdy
jeszcze nie poszłam aż tak głęboko w las. Szłam jednak ciągle przed siebie nie
oglądając się nawet. Ale z każdym krokiem miałam coraz większe poczucie, że to
wcale nie rozwiąże moich kłopotów. Musiałam zderzyć się z problemami twarzą w
twarz, inaczej one nie znikną. Przypomniałam sobie właśnie, że książka z
biblioteki, którą odstąpił mi Klaus została prawdopodobnie pod drzewem. Tym
przy którym zatrzymałam się wczoraj uciekając z jego domu. Ruszyłam więc w
tamtą stronę. Ciekawe co by byłyśmy się wczoraj pocałowali? Chyba dobrze że do
tego nie doszło, dzięki temu przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia względem
Tylera, w końcu to on wciąż jest moim chłopakiem. Spojrzałam na ścieżkę przede mną.
Czeka mnie jeszcze długi spacer.
świetny rozdział jak zawsze:D mam nadzieję ze Tyler szybko wyjedzie , śmiać mi się chciało jak Caroline go nie słuchała :D fajna scena :D Damon chroniący sekret Caro no no kto by podejrzewał. Szkoda ze Klaus wyjeżdża :(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na więcej i zapraszam na swojego bloga. Love-story-of-niklaus-mikaelson.bloog.pl
OdpowiedzUsuńOł. Jak ja dawno nie byłam na Twoim blogu, za co baaaardzo Cię przepraszam i obiecuję poprawę. :D Koniec semestru, trzeba było załapać dobre oceny, bo w większości byłam na samym pograniczu, ale nie to jest ważne. xD
OdpowiedzUsuńWięc tak! Trochę to śmieszne, jak kłócili się o tą książkę do plastyki (chyba). A jak chcieli się pocałować, to ja tylko takie "Nie, nie, nie, nie, nie, nie". xD Wydaje mi się, że to byłoby trochę za wcześnie i cieszę się, że do tego nie dopuściłaś! :D
Tak myślałam, że to będzie Tyler! On zawsze się wpierniczy, gdzie nie musi. I jeszcze ta Grupa Pomocników Eleny. ECH! Niech się wypchają i niech spadają na drzewa. :( Nie lubię, jak spiskują przeciwko Klausowi i Caroline zdecydowanie powinna się temu postawić, ale w jakiś inny sposób, żeby nie było od razu, że jest jego cichą wielbicielką. :p Rozdziały ogólnie fajne! :D Coś mi się nie wydaje, żeby Care znalazła tę książkę tam gdzie ją zostawiła, ale może poszukać. xD
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów i wielu dobrych rzeczy. <3
Dzięki za długi komentarz ;* Sama wiem jak to jest mieć kilka ocen na pograniczu i też miałam ostatnio dużo na głowie ;p
Usuń