.

.
.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 22

Rozdział 22
Już po egzaminie. W końcu! Tak jak obiecałam kolejny rozdział. Wiem, że krótki ale następny na 100% będzie dłuższy.
Ten rozdział dedykuję ArtisticSmile - dzięki za komentarz ;*
Miłej lektury, a i mam jedną prośbę. Przynajmniej wy mi oszczędźcie pytań jak mi poszło. Wystarczy, że mam rodziców ;p
Caroline:
Trwało to może minutę kiedy wspomnienia zaczęły wracać. Jak przez mgłę pamiętałam pocałunek z Elijahem, potem pocałunek z Klausem… Poczułam dziwne drapanie w brzuchu. Motyle? Potem jak Klaus mnie odprowadza pod dom. Miałam chyba jakiś sen, skupiłam się mocniej. Klaus oblewa mnie wodą, Koll, Rebeka, Elijah. Klaus próbuje mnie pocałować, ale ja się budzę bo… Klaus był w mojej głowie! Podniosłam się gwałtownie i pożałowałam od razu czując narastający ból głowy.
- Dzień dobry Kochana. – Usłyszałam znajomy głos i aż podskoczyłam. Niefortunnie spowodowało to iż z impetem zleciałam z łóżka. Podniosłam się z podłogi i rozejrzałam się po pokoju. Klaus leżał na moim łóżku.
- Co ty tu robisz?
- Leżę?
- Ale dla czego w moim łóżku? – Czy on tu był przez całą noc?
- Nie denerwuj się. Pewnie boli cię głowa. – Bolała, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Zastanawiałam się jedynie w jakich stosunkach znajdujemy się po wczorajszym wieczorze.
- Byłeś tu całą noc?
- Oczywiście. – Uśmiechnął się dumny z siebie. Złapałam poduszkę i cisnęłam w niego z całej siły. Złapał ją zręcznie i podłożył sobie pod głowę. – Czy już ci mówiłem jak pięknie wyglądasz w tej piżamce? – Spojrzałam w dół na moją białą, niezbyt długą koszulkę nocną.
- Wyjdź z mojego pokoju! – Nie ruszył się ani o centymetr, wciąż z wielkim uśmiechem na ustach. – Wyjdź zanim moja mama znajdzie cię tutaj!
- Kochana ale my przecież nie robimy nic złego, a z resztą pani szeryf wyszła już dobre dwie godziny temu i zaglądnęła tu przed wyjściem.
- Co?!
- Nie przejmuj się. Schowałem się w twojej szafie. Zupełnie jak kochanek. – Zaśmiał się. Jeśli próbował wyprowadzić mnie z równowagi to mu się udało.
- Wynoś się! Chcę się przebrać! – Próbowałam ściągnąć go z łóżka razem z kołdrą na której leżał. Przez przypadek potrąciłam szafkę nocną. Coś z impetem wylądowało na podłodze. Spojrzałam w dół i podniosłam ramkę. Przyjrzałam się trzem roześmianym twarzą za czasów kiedy jeszcze byłam człowiekiem. Mój wzrok zatrzymał się na uśmiechniętej twarzy brunetki i upuściłam zdjęcie jakby mnie parzyło. Poczułam się bezsilna, łzy zaczęły zbierać się pod moimi powiekami. Oparłam się o łóżko. Jak ja mogłam o niej zapomnieć? Jak mogłam być tak samolubna?
- Caroline? Skarbie wszystko w porządku? – Usłyszałam czyjś głos nad sobą i dopiero teraz przypomniałam sobie że on tu jest. Odsunęłam się od niego, nie podnosząc oczu. Nie mogłam na niego patrzeć.
- To twoja wina! – Zaczęłam szlochać. To moja wina! Powiedziałam w myślach. Zawiodłam moją przyjaciółkę.
- Moja wina? Chodzi ci o ramkę? – Podniósł przedmiot z ziemi. W jego oczach pojawiło się zrozumienie.
- Oddaj to! – Podbiegłam do niego i próbowałam mu to wyrwać, on jednak złapał mnie i obrócił. Obejmował mnie od tyłu trzymając za ręce. Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Jego żelazny uścisk nie zelżał ani na chwilę. – Wypuść ją. Wypuść ją… proszę!
- Caroline… nie rozmawiajmy o tym. To nie twoja sprawa.
- Nie moja sprawa?! – Znów zaczęłam się szarpać żałując że nie mogę spojrzeć mu w oczy i wykrzyczeć co o tym myślę. – To moja przyjaciółka! Musisz ją wypuścić… Klaus musisz!
- Nic nie muszę. – Jego głos stał się bardziej chłodny.
- Proszę. Wypuść ją!
- Nie. To nie podlega dyskusji.
- Puść mnie! Nie dotykaj mnie draniu! Słyszysz puszczaj! – Zaczęłam krzyczeć i kopać go po nogach. Puścił mnie, a ja obróciłam się do niego twarzą.
- To była miła noc, jednak chyba już się skończyła. – I zniknął. Opadłam bezwładnie na łóżko. Czy on się kiedykolwiek zmieni? Otarłam spływające łzy i pobiegłam do domu braci Salvatore. Wparowałam do domu nie siląc się nawet na pukanie. W salonie natknęłam się na Stefana.
- Przepraszam. – Wydukałam i rzuciłam mu się w ramiona znów płacząc.
- Co się stało Car? Coś z Eleną?
- Wczoraj Klaus odzyskał uczucia…
- Udało ci się?
- Ale myliłam się. On nie odda nam Eleny. Rozumiesz?
- Obawiałem się tego… ale myślałem, że może jednak… - Oczy Stefana stały się jeszcze bardziej smutne.
- I co teraz? – Pisnęłam cicho i dopiero teraz zauważyłam postać Damona stojącego na drugim końcu pokoju. Miał zaciśnięte pięści i cały się trząsł. Myślałam że to z żalu, jednak kiedy się odezwał zrozumiałam, że to prze gniew.
- Musimy uderzyć bezpośrednio. Nie ma już innego wyjścia. Blondi zawiodła. – Chciałam mu coś odpyskować, jednak czułam się winna, dlatego nic nie powiedziałam.
- Nie damy rady trzem pierwotnym. Może jednak jest jakieś inne wyjście.
- Zmieńmy ją w wampira.
- Damon nie możemy jej tego zrobić.
- To co może mamy ją tam zostawić? – Ja nic się nie odzywałam. Przysłuchiwałam się jedynie rozmowie która docierała do mnie jak echo. Elijah! To nasza ostatnia nadzieja! Już miałam to zaproponować, ale rozmyśliłam się nie chcąc znów obiecywać czegoś co może się nie udać. Elijah może nie chcieć nam już nawet pomóc, w końcu jego brat odzyskał uczucia.
- Muszę się przejść. – Powiedziałam i wyszłam z domu odprowadzona przez wzrok obydwu braci. Gdzie on może być? Klaus zabronił mu mieszkać u siebie. Więc gdzie? Ruszyłam w stronę hotelu rozglądając się po drodze za jego samochodem. W jedynym hotelu w naszym mieście nie było jednak nikogo o tym nazwisku. Zaczęłam więc szukać wśród zaparkowanych aut. Nagle duży czarny suv skręcił na skrzyżowaniu obok mnie i zniknął za budynkami. Biegiem puściłam się za samochodem. Dogoniłam go w momencie kiedy Elijah wysiadał z auta pod rezydencją Mikaelsonów. Rozejrzałam się, chcąc się upewnić czy nie ma nigdzie jego brata.
- Elijah! – Wampir odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Caroline? Co ty tu robisz?
- Przyszłam prosić cię o pomoc.
- Coś się stało? Myślałem, że Klaus wczoraj odzyskał uczucia.
- Bo odzyskał. Ale… on nie uwolni Eleny.
- Dlaczego to mnie prosisz o pomoc? Nie powinnaś przypadkiem porozmawiać z Niklausem?
- Próbowałam, ale on powiedział, że to niemożliwe, że jej nie uwolni.
- Dobrze moja droga. Spróbuję z nim porozmawiać.
- Dziękuję! – Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Przy nim czułam się tak swobodnie.
- Ale niczego nie obiecuję. – Odsunęłam się od niego i jeszcze raz podziękowałam.
- Może wejdziesz do środka? – Spojrzałam na czarnego mustanga stojącego przed domem. Auto było niesamowite i wróżyło obecność właściciela w środku.
- Może nie tym razem. Klaus pozwolił ci tu mieszkać?
- Tak.
- Aha, a Rebece?
- Też. Wczoraj kiedy wrócił był w szampańskim nastroju.
- Teraz może się to zmienić. – Wymruczała pod nosem. – Mam nadzieję, że uda ci się coś zdziałać. Inaczej Damon i Stefan będą próbować czegoś innego, a tego wolałabym uniknąć.
- Zobaczę co da się zrobić i dam ci znać. – Pożegnałam się z pierwotnym i ruszyła z powrotem. Z wampirzą prędkością znalazłam się w mieście, dopiero tam zwolniłam do zwykłego ludzkiego kroku. Miałam wiele rzeczy do przemyślenia.
Klaus:
Wróciłem do domu w bardzo złym humorze. Dlaczego to musiało się tak skończyć? Wczoraj ani słowo nie padło na temat tej małej Gilbertówny! Nie mogę oddać tej dziewczyny Caroline. Nie mogę, nawet jeśli chodzi o moją Caroline. Trzasnąłem za sobą drzwiami. W domu nikogo nie było. Nalałem sobie odrobinę bursztynowego płynu i usiadłem w fotelu z moim szkicownikiem. Pogrążony w myślach nakreśliłem chyba tysięczny w moim życiu szkic Caroline. Przedstawiał jej dzisiejszy wyraz twarzy. Nienawiść i gorycz. Zmiąłem natychmiast kartkę i zacząłem od nowa tym razem rysując ją śpiącą z burzą rozsypanych włosów rozrzuconych wokół jej głowy niczym aureola. Mój Anioł. Kiedy skończyłem usłyszałem odgłos samochodu. Zapewne był to Elijah lub Rebeka. Nie będąc w nastroju na rozmowę z żadnym z nich zacząłem szkicować następny rysunek. Moja ukochana ze zdziwioną miną, zaraz po tym jak zleciała z łóżka. W trakcie rysowania uświadomiłem sobie iż ktokolwiek przyjechał nie wszedł do domu. Podszedłem do okna i znieruchomiałem. Elijah rozmawiał z Caroline… Moją Caroline! Wyostrzyłem słuch.
- Dobrze moja droga. Spróbuję z nim porozmawiać. – Moja droga? Poczułem złość. Jak on śmie mówić tak do mojego Anioła!
- Dziękuję! –  Krzyknęła dziewczyna i zawisła mu na szyi. Nie mogłem w to uwierzyć. Jeszcze wczoraj oboje zapewniali mnie, że nic między nimi nie ma! Ścisnąłem z całej siły naczynie które trzymałem w ręce a ono rozpadło się na tysiąc drobnych kawałeczków.
- Ale niczego nie obiecuję.
- Może wejdziesz do środka?
- Może nie tym razem. Klaus pozwolił ci tu mieszkać? – Dlaczego interesuje ją gdzie on mieszka? Poczułem narastające uczucie… zazdrości? Podszedłem do stolika ze szkicownikiem i wywróciłem go jednym kopnięciem. Wróciłem do okna, nie chcąc stracić zbyt wiele z ich rozmowy.

- …dam ci znać. – Usłyszałem końcówkę wypowiedzi mojego brata. Nie mogąc już dłużej tego słuchać podszedłem do przewróconego i połamanego stolika i ułamałem jedną drewnianą nogę. Wyszedłem z domu i w sekundę później znalazłem się przy samochodzie Elijaha. Caroline już tam nie było.

3 komentarze:

  1. Oja! Nie wiem, od czego zacząć, więc zacznę od tego, że dziękuję za dedyk, kochana! <3 Teraz słowa powinny same się potoczyć. No właśnie... POWINNY. :p
    Podobała mi się kłótnia Caroline i Klausa. Tak... kłótnia. Wiem, dziwna jestem, ale no co! To pokazywało oblicze Klausa - on nigdy się nie zmieni, nawet jeśli zacznie uśmiechać się do wszystkich, to mimo wszystko będzie dążyć do własnego celu. I to mi się właśnie podoba. Poza tym Caroline pokazała to, co w niej wprost uwielbiam - empatię. Nie, to nie taka zwykła empatia. Ona potrafi wejść do przysłowiowej "paszczy lwa" i bić się z tym lwem (tak, chodzi i Klausa xD). No, trochę dziwne to zabrzmiało, ale tak właśnie jest. :D I ta scena pobiła początkową scenę w łóżku, bo widać było w niej ich prawdziwe charaktery, nic nie było przesłodzone, no co ja Ci będę dalej tłumaczyć! Nie jestem w tym dobra, hahah, wybacz. :p
    Lubię także to, kiedy Care poleciała do Stefcia. Kocham Steroline, więc dziękuję Ci za odrobinę ich w tym rozdziale. Oczywiście kocham ich, jako przyjaciół. :D Jakoś nie wyobrażam sobie Caroline i Stefana w łóżku... oj. Chyba jednak wyobrażam. xD No, ale to nic. Ich przyjaźń jest najlepsza! <3
    Za to Damon mnie wkurzył. Co on teraz? "Blondie zawiodła". PHI! Ciekawe, co on zrobiłby na jej miejscu, huh? Głupek i tyle. Niech sam sobie odbija Elenę (i wywiezie potem do lasu, a tam ją zakopie, odkrawając najpierw wszystkie kończyny i wydłubując oczy, mvahahah!), skoro taki mądry! Nie mam nic do Damona, ale zdenerwował mnie i tak. :(
    W tym rozdziale według mnie rządzi Caroline. Zdecydowanie! Te jej niecne/ukradkowe plany. Chyba że to ja mam dzisiaj taki kryminalno-dramatyczny humor, hahah. xD Jestem na TAK. :D Elijah i Caroline - ich też bardzo lubię w Twoim opowiadaniu. Są tacy... hmm... luźni do siebie. No wiesz, o co mi chodzi! xD Nie każ mi myśleć, aaa! :( Tak, jakby znali się od wieków. Nie są tak słodcy jak Steroline, ale mają inny rodzaj relacji, który lubię (Boże, masło maślane, blablabla xD). A oni w ogóle mają swój fandom? :o Caroline + Elijah = Calijah/Elioline/Carijah (oprócz środkowego to mnie się podobają te nazwy, hahah). Och, teraz patrzę w necie, to nazywają się "Carlijah". No cóż. Nieważne, hahah. Co ja Ci tu będę mówić. xD
    Złość Klausa na końcówce - też była świetna. *o* Ogólnie to cały rozdział był PRZENIESAMOWITY. *O* Po prostu... robisz się coraz lepsza, poważnie! Jestem z Ciebie dumna, kochana! <3
    A teraz pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, komentarzy, nowych wielbicieli, ciepełka, słoneczka, miłej niedzieli i miłego tygodnia. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. WITAM! :D Ogłaszam, że zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów na http://we-have-immortality-tvd.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się cieszę że natrafiłam na twojego bloga!!! Ah! Kooooooooooooocham *----* Dodaj szybko nowy rozdział! Klausa zazdrosny o Caroline i Elijahe? hahahaha :D Ale fajnie! Nie mogę się doczekać, cały dzień czytałam twojego bloga. Od początku. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;>
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń