.

.
.

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 19

Rozdział 19
Nowy rozdział! Martwi mnie trochę to, że pod ostatnim postem był tylko jeden komentarz, dziękuję za niego Alusia Suchan. Rozumiem że ostatnio rzadko piszę, jednak zależy mi bardzo na waszej opinii i proszę was piszcie jak najwięcej komentarzy.
Miłego czytania ;*
Pierwotny puścił Damona który upadł na ziemię i zrobił krok w moją stronę. Stefan odsunął się i pociągnął mnie ze sobą. Czy to możliwe, że to on? Elijah zatrzymał się.
- Czy my się znamy?
- Nie do końca. – Chciałam zrobić krok w jego stronę ale Stefan złapał mnie za ramię. Spojrzałam na niego. Rozglądał się gorączkowo próbując wymyślić jakąś drogę ucieczki. – Stefan? – Szepnęłam i popatrzyłam na jego rękę , a on poluzował uścisk, ale wciąż nie puszczał.
- To pierwotny, jest niebezpieczny. – Wyszeptał i spojrzał na Damona zbierającego się z podłogi.
- Zaufaj mi. – Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i podeszłam o krok do wampira, niepewna tego co robię. Mam nadzieję, że mimo wszystko jest taki jak w moim śnie.
- Może wytłumaczysz mi co znaczy ‘Nie do końca’?
- Przecież nie żyłeś! – Krzyknął Damon. Oboje go zignorowaliśmy.
- To długa historia. Może porozmawiamy o tym w przyjemniejszym miejscu? – Próbowałam udobruchać brata Klausa. Spojrzałam na jego wysuszoną skórę. Miałam do niego tyle pytań, jednak musiałam z nimi zaczekać. – Przy krwi?
Pierwotny wciąż przyglądał mi się uważnie.
- Czy mógłbym poznać twoje imię?
- Caroline. – Pierwotny pokiwał głową w zamyśleniu jakby próbował sobie coś przypomnieć.
- Nie pamiętam cię.
- Nie powinieneś. – Uwagę pierwotnego przykuło coś za mną. Podszedł znów do starszego z braci.
- Sztylet. – Wyciągnął rękę w stronę Damona.
- Nie oddam sztyletu komuś kto próbował mnie zabić!
- Damon… nie uważam aby… - Nie dokończyłam, ciało Damona było już w górze uniesione przez rękę pierwotnego, jakby nic nie warzyło. Stefan rzucił się w obronę brata. W pewnym momencie obaj bracia byli przygwożdżeni do podłogi, a ręce pierwotnego były zanurzone w ich klatkach piersiowych.
– Proszę przestańcie. – Zaczynałam wpadać w panikę. To nie może się tak skończyć! – Jesteś taki sam jak Klaus. Niecierpliwy, musisz mieć wszystko co chcesz. Myślała że jesteś tym starszym, odpowiedzialnym bratem, ale najwyraźniej się myliłam. – Nie wiedziałam czy te słowa podziałają na moją korzyść, czy może wręcz przeciwnie. Pierwotny w ułamku sekundy podbiegł do mnie i złapał mnie za ramiona.
- Gdzie on jest? – Jego uścisk sprawiał mi gól.
- W Mystic Falls.
- Wysłał was tu abyście wyjęli ze mnie sztylet? – Świdrował mnie wzrokiem.
- Nie. Przyszliśmy tu po pomoc.
- Niklaus nie wie, że tu jesteście?
- Oczywiście że nie. – Nie rozumiałam słów pierwotnego. Przecież gdyby wiedział to by go uwolnił. - Ała. – Nie wytrzymała już dłużej jego uścisku. Zaczynałam powoli mieć tego dość. W środku zrobiło się duszno, a Stefan i Damon, patrząc na ich porozumiewawcze spojrzenia, chyba znów coś planowali. Pierwotny puścił mnie i odsunął się o krok. Chyba chciał coś powiedzieć, ale byłam pierwsza. – Mam tego dość! Proszę bardzo, ja wychodzę, a wy możecie się pozabijać, tylko ciekawe kto wtedy uratuje Elenę i przywróci dawnego Klausa… - Drugiej części zdania nie chciałam wypowiedzieć na głos, ale nie miałam siły się nad tym zastanawiać, chciałam jedynie odetchnąć świeżym powietrzem. Zrobiłam raptem dwa kroki w stronę drzwi i wpadłam na Elijaha.
- Co miałaś na myśli mówiąc ‘przywróci dawnego Klausa’? – Minęłam go i wyszłam w końcu na zewnątrz. Czułam, że wampir wciąż idzie za mną, ale nie mogłam go słyszeć, ponieważ poruszał się bezszelestnie. Słyszałam za to Damona i Stefana którzy zmęczeni szarpaniną, trzymali się od nas na dystans.
- Klaus wyłączył uczucia? Z jakiego powodu?
- Klaus wyłączył uczucia? – Z jakichś niewyjaśnionych powodów wydało mi się to nagle oczywiste, choć nie miało żadnego sensu. – Nie! Przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
- Przecież powiedziałaś, że chcesz przywrócić dawnego Klausa… więc co innego miałaś na myśli? – Zatrzymałam się i wzięłam głęboki wdech. Pomału odwróciłam się i mimowolnie uśmiechnęłam. Zrobiłam krok w tył.
- Czy u was to rodzinne?
- Co?
- Stanie za osobą tak blisko, że ta kiedy się obróci wręcz w was wpada?
- Znasz moją rodzinę?
- Znam Klausa, a przynajmniej tak mi się wydawało. Rebekę widziałam może ze dwa razy i znam ją też z opowiadań, ale moje źródło okazało się mało wiarygodne, a przynajmniej w przypadku Nika…olasa. – Wstrzymałam oddech, wyczekując jego reakcji, on jednak tylko mi się przyglądał z coraz większą ciekawością.
- A resztę? – Reszta? Czyżby Kol również istniał? Mogłam się tego dowiedzieć pytając go lub…
- Masz na myśli Kola. Porywczego bruneta? – Przygryzłam wargę czekając na jego reakcję i mając nadzieję, że nie zrobiłam z siebie idiotki. Proszę, niech Kol istnieje!
- Znasz go chyba tylko od najlepszej strony.
- Nie znam go.
- Powinienem to rozumieć? Który mamy rok?
- 2014.
- Więc byłem zasztyletowany zaledwie 5 lat. – Elijah mówił bardziej do siebie niż do mnie.
- Gdzie się właściwie znajdujemy?
- W Jackson. – Czułam się jak na przesłuchaniu.
- Jak długo… - Pokiwałam przecząco głową, a najstarszy Mikaelson nie dokończył pytania.
- Myślę, że teraz moja kolej.
- Dobrze.
- Zacznijmy może od trumny. Jesteś pierwotnym, więc nie możesz umrzeć, a mimo wszystko mówisz, że przez ostatnie 5 lat byłeś martwy.
- To nie jest pytanie. – Racja, to bynajmniej nie było pytanie. – Myślałem, że wyciągając ze mnie sztylet wszystko już wiecie. – Pokiwałam przecząco głową. Już chciałam go poprosić aby mi wszystko wyjaśnił, ale uświadomiłam sobie, że skoro był zamknięty w trumnie przez tak długi czas, musi być strasznie wysuszony.
- Czy nie piłeś krwi, odkąd zamknięto cię w trumnie? – Potwierdził. – Jeśli chcesz… na pewno chce ci się pić. – Chciałam zdobyć jego zaufanie.
- Czy jest tu w pobliżu jakiś dom? – Spytał najwyraźniej przystając na moją propozycję. Nie przemyślałam jej jednak. To pierwotny, on nie pije krwi z woreczka, a nawet jeśli chciałabym mu to zaproponować, to jesteśmy prawie 100 mil od domu. Patrzyłam na niego, a moje przerażenie wzrastało z każdą sekundą, podsycane wizja rosnącej sterty ciał. Kiedy Klaus przyjechał do miasta, zginęło kilka a może nawet kilkanaście ludzi. A ile zginie, jeśli Elijah nie jadł od kilku lat! Nieświadomie wciąż wpatrywałam się w twarz wampira z szeroko otwartymi oczami.
- Coś nie tak? – Jego głos z powrotem sprowadził mnie na ziemię.
- Nie to po prostu… - Nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwotny zmarszczył brwi.
- Boisz się, że zabiję wielu ludzi prawda? – Spuściłam głowę. – To nie będzie konieczne.
- Naprawdę? – Moja reakcja była natychmiastowa.
- Nie jesteśmy aż takimi potworami. Kiedyś my też w końcu byliśmy ludźmi. – Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób.
- Przepraszam, ja nie chciałam, to po prostu… kiedy Klaus przyjechał do miasta zginęło bardzo dużo osób.
- Jak daleko stąd jest Mystic Falls?
- Jakieś dwie godziny drogi stąd.
- Muszę się tam dostać.
- Za niedługo tam wracamy. Ale czy nie powinieneś najpierw…
- Nie muszę.
- Ale powinieneś. Nie wyobrażam sobie, jak bardzo musisz być głodny.
Zgodził się . Wszyscy w czwórkę poszliśmy do miasta. Damon też napił się prosto z żyły, mimo protestów Stefana, a może żeby mu zrobić na złość? Pierwotny tak jak powiedział, nie zabił nikogo. Napił się tylko od dwóch osób, co wydawało mi się mało, ale on twierdził, że mu wystarczy. Oczywiście nie obeszło się bez kolejnej sprzeczki braci, gdy Damon próbował przekonać Stefana, aby się napił. Kiedy już zażegnaliśmy konflikt pojawił się kolejny problem. Pierwotny zniknął.
- Mówiłem że nie powinniśmy mu ufać.
- Przestań, na pewno nie uciekł. Musi być gdzieś w pobliżu.
- Tak bo on nie ma co robić, tylko użerać się z tobą! – Wstawiłam mu język. W tej samej sekundzie podjechał duży czarny suv z przyciemnionymi szybami. Jedna z nich od strony pasażera odsunęła się.
- Muszę dostać się do Klausa. – Usłyszałam głos Elijaha z środka.
- Ale my mamy auto Damona. Możemy cię zabrać.
- Chyba nie oczekujesz ode mnie abym jechał z braćmi Salvatore w jednym samochodzie? – W sumie, jakby to przemyśleć, to rozwiązanie dojazdu na dwa auta było dobrym pomysłem, ale czy pierwotny mógł jechać sam? Już raz omal go nie zgubiliśmy, a on jest naszą jedyną nadzieją.
- Jadę z tobą. – Zdecydowałam w końcu.
- Caroline! – Stefan próbował mnie złapać za ramię, ale ja byłam szybsza i już byłam przy drzwiach.
- Nie martw się Stefan. – I wsiadłam, rozkoszując się wizją przejechania tej trasy wolniej niż Damon. Prawda? Spojrzałam na pierwotnego siedzącego obok mnie. Mężczyzna był wysoki, choć chyba trochę niższy niż Klaus. Miał na sobie idealnie skrojoną marynarkę i białą koszulę. Nie wyglądał na kogoś kto jeździ szybko.
- I co?
- Co co?
- Przyglądasz mi się już od dłuższego czasu więc pytam do jakiego wniosku doszłaś.
- Przepraszam. Zastanawiałam się tylko czy masz w zwyczaju pobijać swoje rekordy życiowe w prędkości jazdą samochodem. – Pierwotny wyglądał na zdziwionego
- Czy z twoich ust padnie kiedykolwiek jasna wypowiedź? – Roześmiałam się. Było w nim coś, co sprawiało, że czułam, że mogę mu wszystko powiedzieć. – To też jest u was rodzinne? – Spytałam tym razem pod nosem.
- Jaka tym razem cecha łączy mnie z moim rodzeństwem? - Ach ten wampirzy słuch!
- Niezależnie z którym z was spotykam się po raz pierwszy zawsze odczuwam niepokojące zaufanie. – Czy powinnam mu to mówić?
- To bardziej niż niepokojące. – Samochód zwolnił, choć nie zauważyłam nawet kiedy ruszyliśmy. Elijah spojrzał na mnie. – Nie jestem pewien czy lokujesz w odpowiednich ludziach zaufanie.
– Co to miało znaczyć?
- Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, oznacza to, że nie znasz nas zbyt dobrze.
- Pewnie masz racje, sama powinnam już dojść do tego wniosku, ale Klaus mimo tego, że nie spełnia naszych oczekiwań ma w sobie dobro, które tkwi gdzieś tam w środku, nawet nie tak bardzo głęboko. – Oczami wyobraźni widziałam jak siedzi ze mną pod drzewem. Nieświadomie przeszłam na konkretną osobę, choć mówiliśmy wcześniej bardzo ogólnie.
- Kim dla niego jesteś? – Co to za pytanie? ‘Jesteś dla mnie nikim’. Przypomniałam sobie jego słowa.
- Nikim… - Znów szczera odpowiedź. Wiem, że nie powinnam, ale nie potrafię tego powstrzymać. Poczułam, że oczy zaczynają mnie piec, więc zmieniłam temat. – Ale teraz moja kolej. – W końcu mogłam poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. – Gdzie jest teraz Kol?
- Nie wiem. – Okej to możliwe. W końcu nie widział się z nim od co najmniej 5 lat.
- Gdzie byłeś w Sylwestra 1413 roku?
- Zadajesz dość dziwne pytania. Ale odpowiem na nie, pod jednym warunkiem, ty odpowiesz na moje.
- Zgoda. – Zgodziłam się niechętnie.
- W Nowym Orleanie. Jak zresztą całe nasze rodzeństwo. – Czyli jednak to prawda!
- Moja kolej. Dlaczego najpierw mówisz o Klausie w taki sposób, a potem twierdzisz, że jesteś dla niego nikim?
- To były jego słowa, kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam. Jakim cudem żelazny sztylet potrafi cię zabić, ale wciąż żyjesz? – To pytanie nie było chyba nawet poprawne.
- Ten sztylet, - wskazał na swoją kieszeń – zamoczony w popiele z białego dębu wbity w serce jest w stanie chwilowo uśmiercić pierwotnego. Ale jeśli ktoś go wyciągnie, znów wracamy do życia. – Pierwotny zamilkł. – Ale nie jestem pewny czy jesteś osobą której mogę ufać.
- Możesz. Dopóki będziemy stali po jednej stronie, mamy wspólny cel. Daje ci moje słowo, że nigdy nie użyję tego sztyletu przeciwko tobie.
- Twoje słowo nic dla mnie nie znaczy. – To zabolało.
- Nie wystarczy, że wsiadłam do tego samochodu? Nie mam z tobą żadnych szans.
- To prawda. W takim razie i ja daję ci moje słowo, że dopóki będziemy po jednej stronie, nic nie grozi ci z mojej strony. – Ok to już coś.
- Skąd masz sztylet? Myślałam, że tam został.
- Wziąłem go, kiedy poszedłem po auto. Od jak dawna znasz Klausa?
- Ej a to nie była przypadkiem moja kolej?
- Zapytałaś o to skąd mam sztylet. A teraz o swoją kolej, więc jesteś mi winna dwa pytania. Więc od jak dawna znasz Klausa?
- Od dwóch tygodni.
- Co was łączy?
- Oszukujesz.
- Nie rozumiem.
- Nie mogę odpowiedzieć ci na pytanie co nas łączy, bo sama tego nie wiem. Spytaj brata. Co to jest biały dąb?
- To jedyna na świecie roślina która jest w stanie zabić pierwotnego, jednak została już w całości spalona. Skoro nie potrafisz odpowiedzieć na tamto, to może odpowiesz na to: Co do niego czujesz?
- Nie wiem… ja… ale dlaczego o to pytasz?
- Przepraszam, nie powinienem. To wasza prywatna sprawa. Powiedz mi zatem, czy Rebeka mieszka z nim?
- Tak. I nie ma ‘naszej’ sprawy. – Niestety. – Dlaczego nikt z twojego rodzeństwa cię nie uwolnił?
- Nie mieli ku temu żadnych podstaw.
- Jak to?
- Nie mieli takiej możliwości. Jak długo Klaus zamierza zostać w waszym mieście?
- Nie wiem. Kto zamknął cię w trumnie? – Samochód znów zwolnił. Miałam dziwne wrażenie, że rozwiązanie tej zagadki ma bardzo kluczowy wpływ. Czułam, że Klaus ma coś z tym wspólnego. Nie wiedziałam jednak co może go łączyć z zamknięciem jego brata w trumnie.
- Nie wierz? Myślałem… Co Klaus powiedział ci o mnie dokładnie?
- Nic. Ale nie odpowiedziałeś na pytanie. – Przez chwilę panowało milczenie. - Powiem ci, ale tylko pod jednym warunkiem. Powiesz mi co czujesz do Niklausa.
- To nie fair!
- To mój jedyny warunek. Nie musisz mi mówić.
- Ale to moje prywatne sprawy!

- A to moje prywatne sprawy. – Oboje zamilkliśmy.

4 komentarze:

  1. Hej. Na początku muszę przeprosić za nieskomentowanie poprzedniego rozdziału. Wiem, że to właściwie nic nie znaczy, ale szczerze myślałam przez cały ten czas, że go jednak dodałam. WYBACZ więc. :(
    Po drugie... sjdkasdl. Ej, świetny ten rozdział. Naprawdę. :D Najbardziej jednak podobała mi się rozmowa Elijahy z Caroline. *o* Fajnie, że On także się pojawił, bo go uwielbiam. :D I co tam jeszcze... no w sumie to chyba wszystko. :p Mimo że krótki to i tak cudny. :D
    Aha! Jedyne, co raziło mnie w oczy to "z tond". Pisze się "stąd". A tak to wszystko oki. :D Przepraszam, że w ogóle ośmielam się Ciebie poprawiać, chociaż sama nie jestem jakimś mistrzem, ale jednak. :p
    I jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM za brak mojego komentarza pod rozdziałem 18 :(
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, najlepszego i wszystkiego innego. <3 Ja się żegnam. Ale do napisania, mam nadzieję, szybkiego. Czy coś. Haha. :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że komentujesz, to naprawdę wiele dla mnie znaczy ;* A za błąd przepraszam i już poprawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. czadowy :-D :-D strasznie zabawny :-D świetna rozmowa Caroline z Elijah :-D nie mogę doczekać się następnego :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3 Czekam z niecierpliwością na następny ;*
    Zapraszam też do mnie:
    http://klaroline21.blogspot.com/
    http://weareasecretcantbeexposed-katherine.blogspot.com/
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń