.

.
.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 29

Rozdział 29
Ostrzegam, że rozdział może wydać się wręcz bulwersujący pod względem zachowania jednego z bohaterów, ale obiecuję, że wszystko się wkrótce wyjaśni. Zapraszam do czytania i komentowania.
Caroline:
Droga na lotnisko trwała 2 godziny, co było spowodowane korkami. Kiedy dojechaliśmy samolot, a raczej odrzutowiec już na nas czekał. Przed nim stał Alex. Klaus minął go bez słowa i podszedł do schodków. Podał mi rękę i pomógł wsiąść do samolotu. Przechodząc koło Alexa uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Wydawał się całkiem sympatyczny. Rozejrzałam się po pokładzie. Wydawał się przestronny i drogi. Na jednym z foteli siedział Kol.
- No w końcu jesteś. - Przywitał się z bratem.
- Startuj. – Klaus powiedział to do małego mikrofonu w ścianie. Maszyna ruszyła.
- Gdzie lecimy? Do Nowego Orleanu?
- Dlaczego akurat tam? – Zastanawiałam się dlaczego Kol zapytał akurat o to miasto.
- Do Mystic Falls.
- Nigdy o tym nie słyszałem.
- Nie powinieneś.
- Co jest w Nowym Orleanie? – Przypomniałam sobie mój sen.
- Dom. – Obaj bracia powiedzieli to prawie jednocześnie. Potem zapadła cisza, zmęczona zasnęłam.
Obudziłam się dopiero przy lądowaniu. Za parę godzin będę w domu. Kiedy wylądowaliśmy przesiedliśmy się do auta które już na nas czekało. Kiedy byliśmy już na obrzeżach miasta samochód zahamował gwałtownie.
- Co do… - Klaus urwał kiedy drzwi od mojej strony otworzyły się gwałtownie. W drzwiach stała urocza blondynka. Miała brązowe oczy w których tańczyły iskierki. Wyglądała na wyższą ode mnie. Miała na sobie obcisłą czarną sukienkę bez ramiączek, która ledwo sięgała do ud, odsłaniając długie i piękne nogi. Make-up zrobiony był wręcz perfekcyjnie.
- Clarissa? – Kol wydawał się zaskoczony. Zaraz, czyżby to jego sprawka? Przecież musiał wiedzieć gdzie lecimy, mówił też coś o niespodziance dla Klausa. Czy ta kobieta, ta wampirzyca ma coś wspólnego z ich przeszłością? Spojrzałam na Kola. Niesamowity z niego aktor. Jego zdziwienie można by uznać wręcz na prawdziwe. Pomyślałam kąśliwie.
- Klaus! Kol! – Dziewczyna ucieszyła się na ich widok.
- Co tu się dzieje? – Kol spojrzał najpierw na brata a potem na mnie. A następnie wyszedł z drugiej strony samochodu. Klaus wciąż wpatrywał się w uśmiechniętą twarz Clarissy. Nagle dziewczyna cofnęła się aby przywitać się z Kolem. Uświadomiłam sobie iż wstrzymuję oddech. Wzięłam głęboki wdech. Z zewnątrz dochodziły odgłosy powitania.
- Klaus? – To nie ja to powiedziałam. Wampirzyca nachylała się nad Klausem patrząc mu w oczy. Następnie pocałowała go w policzek.
- Clary co ty tu robisz? – Klaus wyszedł z auta. Clary? Chciałam wysiąść ale pasy zatrzymały mnie na miejscu. Przyzwyczajenie z ludzkiego życia. Zaczęłam się z nimi nieudolnie mocować.
- Pomóc? – Kol zaglądał mi przez drzwi. Sięgnął i jednym zgrabnym ruchem je odpiął.
- Dzięki. – Zabrzmiało to bardziej warknięcie, niż podziękowanie. Chciałam wyjść, ale Kol wciąż sterczał w drzwiach.
- Przesuń się.
- Spokojnie. Nie musisz na mnie warczeć. Zanim Cię jednak przepuszczę. Wiesz co ona tu robi?
- Clary? – Powiedziałam to słodkim głosikiem. – Przypuszczam, iż przekonuje Klausa iż jestem tak naprawdę nikim, ale ty wiesz najlepiej! – Wyszłam drugimi drzwiami.
- Klaus? – Spojrzałam na hybrydę stojącą naprzeciw blondynki.
- Clary, to jest Caroline. Caroline, to jest Clary, moja przyjaciółka z dzieciństwa. – Przyjaciółka z dzieciństwa?
- Kolejna p-pierwotna?! – Clarissa zaśmiała się dźwięcznie.
- Oczywiście, że nie.
- Pierwsza osoba zamieniona przez nas w wampira. – Burknął ponuro Kol.
- A dokładniej przez Klausa. – Brązowooka uśmiechnęła się uroczo.
- Znasz go od czasu przemiany? – Jakieś tysiąc lat? Poczułam jak zazdrość rozsadza mnie od środka.
- Nie. Znałam go jeszcze długo przed tym. Byliśmy razem prawie od urodzenia. Potem kiedy stali się wampirami byłam pierwszą która została przemieniona. – Razem? Gdybym była balonem wypełnianym zazdrością zamiast powietrzem już bym wybuchła.
- Więc znałaś go jako człowieka? – Nie potrafiłam odpuścić. Jaki on był kiedy był małym chłopcem? Czy bał się ciemności? Często się śmiał? Jego pierwsza dziewczyna? Pierwszy pocałunek?
- Tak. Ale o wiele bardziej wolę go jako hybrydę. Silny, bezlitosny, niepokonany.
- Nie uznałabym tego za najlepsze cechy.
- Nie znałaś go kiedy był mały.
- Co ty nie powiesz!
- Wyglądasz na młodą. Ile masz lat?
- To nie twój interes!
- Caroline co cię ugryzło? – To nie był mój Nik, a może Nik nie należał do mnie, tylko do niej?
- Nic. Jestem po prostu zmęczona i chcę wrócić już do domu.
- Zaraz cię odwiozę.
- Nie trzeba. Przejdę się.
- Mogę cię odprowadzić. – Zaproponował Kol.
- Nie dotykaj mnie! – Cofnęłam się gdy podszedł do mnie. – Wszystko psujesz! – Wiedziałam, że on nie ma wpływu na to, jak zachowuje się Klaus, ale potrzebowałam zwalić to wszystko na kogoś. A przecież to on ją tu sprowadził. Pobiegłam jak najszybciej przed siebie. Potrzebuję zajęcia. Powinnam sprawdzić jak czuje się Elena. Tak, powinnam to zrobić.
Od razu ruszyłam w stronę domu Salvatorów, po drodze mijając willę Mikaelsonów. Samochód Rebeki właśnie wyjeżdżał z posesji.
- Caroline! – Wampirzyca wydawała się cieszyć na mój widok. – Jak udało wam się tu dolecieć w tak krótkim czasie? A tak właściwie, to gdzie Nik?
- Jest zajęty.
- Przecież miał uwolnić Elijaha! – Zupełnie zapomniałam o tym, że jego starszy brat wciąż jest uwięziony.
- Jak on się czuje?
- Dobrze, ale czułby się lepiej na wolności. Próbowałam sama wyważyć kraty, ale nie da rady. Co go zatrzymało?
- Wasza przyjaciółka. Przeurocza Clarissa. – Powiedziałam to z dużą porcją sarkazmu.
- Kto?
- No wasza koleżanka od dzieciństwa. Ona i Klaus zawsze byli razem…
- Co ta żmija tu robi? – Zaczęłam zastanawiać się, czy to nie z moich ust wypłynęły te słowa. Rebeka wydawała się jej nie lubić.
- Nie takiej reakcji się spodziewałam. Myślałam, że naszą drogą Clary wszyscy kochają.
- Ona zawsze wszędzie za nimi chodziła, a mi zabraniała, ale Nik i tak mi pozwalał.
- Naprawdę? Dziś wyglądał na jej największą fankę.
- Gdzie oni są! – Rebeka wyglądała na złą.
- Na obrzeżach miasta. Miłej zabawy.
- Nie idziesz tam ze mną?
- Właśnie stamtąd wracam.
- A co z kluczem? Kto uwolni Elijaha?
- Klucz? Klaus ma jakiś na szyi. Ale jeśli dotrzyma obietnicy, to powinien go uwolnić.
- Obietnicy?
- Rebeka nie mam naprawdę siły na tą rozmowę.
- Zaraz przemówię mu do rozsądku! – Ruszyłam przed siebie nie próbując nawet zrozumieć znaczenia jej słów. Parę minut później ze sztucznym uśmiechem na ustach zapukałam do drzwi. Otworzył mi Stefan.
- Caroline! Tak się cieszę, że wróciłaś. Martwiłem się o ciebie.
- Blondi nie ma co, ale tym razem akcja ratunkowa ci się udała. – Usłyszałam głos Damona. Jego postać wyłoniła się właśnie zza rogu.
- Gdzie Elena?
- Śpi. – Stefan gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Jak się czuje?
- Trudno powiedzieć. Wygląda na to, że hybryda znęcał się nad jej umysłem nie ciałem. – Słowa Damona sprawiły iż zaczęłam zastanawiać się nad jej zachowaniem w Paryżu. Kiedy Klaus wszedł do naszego pokoju moja przyjaciółka zaczęła krzyczeć i piszczeć wymyślając to nową teorię spiskową. Może to wina Klausa?
- A  co z Bonnie?
- Jest na górze u Eleny. Wygląda na to, że czuje się całkiem dobrze.
- A wy?
- Głupie pytanie. Muszę z nim mieszkać. – Damon trącił brata łokciem.
- A ty? – Stefan spytał z troską.
- Jestem strasznie zmęczona.
- To zrozumiałem. Po tak upojnej nocy… - Wymierzyłam Damonowi mocny cios w głowę.
- Pilnuj lepiej swoich spraw.
- Au!
- Wrócę chyba teraz do domu i prześpię się w takim razie.
- Do zobaczenia później?
- Tak. Wpadnę zobaczyć się z Eleną. – I wyszłam. Tak naprawdę nie byłam zmęczona. Spałam w końcu kilka godzin w samolocie. Postanowiłam jednak wrócić do domu. Jutro poniedziałek. Muszę przyszykować się do szkoły i zaplanować imprezę, która miała odbyć się w piątek. Wygląda na to, ze znalazłam sobie zajęcie na kolejne kilka godzin.
Klaus:
Kol wciąż wypytywał Clary o jej przyjazd. Czułem, że coś mi umyka, że coś jest nie tak, ale nie mogłem tego zdefiniować. Może to po prostu to, że pierwszy raz od tak dawna spotkałem ją, moją pierwszą miłość kiedy byłem jeszcze człowiekiem, dziewczynę z którą całowałem się pierwszy raz. Ale dlaczego my się w ogóle rozstaliśmy? To stało się po jej przemianie. Zmieniła się. Stała się dwulicowa i arogancka. Tylko, że przemiana w wampira nie zmienia charakteru, a jedynie wzmacnia. Wtedy mi to przeszkadzało, ale czy teraz wciąż mi przeszkadza? Jest piękna, silna, nie boi się niczego, ani nikogo. Przebyła długą podróż aby nie zobaczyć. Spojrzałem na nią. W jej oczach zauważyłem wyczekiwanie.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Przybliżyła swoją twarz do mojej i pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek. Nie rozumiałem co było nie tak, ale ten pocałunek nie smakował tak jak powinien. Nie czuć było miłości, ani pożądania. A może tylko mi się wydaje? W jej oczach widziałem pożądanie.
- Nie przeszkadza ci, że jeszcze chwilę temu całował się z Caroline? – Kol chyba pierwszy raz nazwał ją po imieniu. Coś we mnie drgnęło. Caroline. Pocałunek. Miłość. Wsunąłem palce we włosy wampirzycy. Jej włosy nie są takie miękkie jak loki Caroline.
- Klaus! Skończ tą swoją głupią grę, bo ją stracisz! – Oderwałem się od dziewczyny.
- Beka! – Uśmiechnąłem się do siostry. – Kogo stracę? – Jej torebka z impetem odbiła się od mojej głowy.
- Nic się nie zmieniałaś. – Zaśmiała się Clarissa.
- Zamknij się! To nie twój interes. Wiesz dobrze jak skończyła się wasza znajomość. Klaus zauważył jaka jesteś naprawdę i zrozumiał, ze tak naprawdę nigdy cię nie kochał!
- Jesteś zazdrosna? Zawsze byłaś. Byłaś zazdrosna o to, że mógł kochać inną kobietę niż ciebie.
- To nie to! Nie mam nic przeciwko kobiecie w sercu Nika. Ale to musi być ktoś kto jest tego godny.
- Jak Caroline? – Wtrącił się Kol. Wszyscy w wyczekiwaniu zwróciliśmy na nią oczy. Zapadło chwilowe milczenie.
- Tak. Jak Caroline.
- Myślałem że jej nie lubisz. – Drażniłem się z nią.
- A ja, że ją kochasz.
- Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem! – Te słowa wyrwały mi się z ust. Wcale nie chciałem tego powiedzieć. Rebeka stała jak wryta.
- Powiedziałeś. – Wtrącił się Kol. Powiedziałeś mi to w Paryżu. Powiedziałeś, że ją kochasz i że nic tego nie zmieni. Ze muszę to zaakceptować albo zniknąć. Powiedziałeś…
- Dosyć. – Clary zaśmiała się wesoło. – Nie chcemy chyba, aby rodzina się rozpadła przez jakąś młodą wampirzycę. Uczucia się zmieniają, a pierwsza miłość zawsze pozostaje najsilniejsza.
- Co ty…

- Dość Rebeka. Na dziś wystarczy. Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Porozmawiamy o tym jutro na spokojnie. – Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim sądzić kochałem Caroline. Ale czuję, ze Clary ma rację. Stara miłość nie rdzewieje. Ja i blond wampirzyca pojechaliśmy dalej samochodem. Moje rodzeństwo zostało przy aucie Beki.

3 komentarze:

  1. NIE LUBIĘ CLARY ! mogłabym to napisac tysiąc razy, ale serio coś mnie w niej odpycha i Klaus mnie wkurzył, jak on w ogóle mógł tak olać Care?!?!?!?! IDIOTA, totalny idiota ! Jedną mądrą w tym gronie jest chyba Rebekah. I dobrze. Ale tak w ogóle czemu Caroline poszła do Salvatorów, skoro Elen jej "NIE POTRZEBUJE" ! Uwielbiam teksty Damona, zawsze trafione ! No dobra, będę czekać na kolejny rozdział i się zastanawiać czy wreszcie ktoś tam zmądrzeje xD Pozdrawiam i życzę weny !
    Zuzka !

    realitybeingadream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ty! Jakaś Clarissa (chociaż imię ma świetne). OK. Pierwsza miłość, blablabla, co ona tam wie, skoro, jak to już ktoś wspomniał, jest dwulicowa? No nieeee. Mam jakieś dziwne wrażenie, że Kol wcale tego nie chciał. ECH. Rebekah hahah dobrze przywaliła Klausowi. On powinien lecieć za Care, a nie. xD
    No właśnie! Przez to całe zamieszanie zupełnie zapomniałam, że Elijah siedzi pod kluczem. :o Wypuuść gooo! Klaus, ogarnij swój rozum. Wiem, że potrafisz. xD Ciekawa jestem kolejnego. No i ten... to już 30. będzie! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i udanych wakacji. <3
    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wpadłam na bloga przypadkiem, ale szczerze przyznaje, że mam zamiar zostać na dłużej. Piszesz wcale nieźle, chociaż czasami błędy ortograficzne... To można poprawić, pamiętaj o tym! :D
    Podoba mi się jak rozwinęłaś historię, bo jest dosyć inna, momentami aż dostaje cukrzycy przez Klausa <3 i ten początkowo wkurzony Kol był świetny, ale podobało mi się jak wtrącał to o Care. I hejcę Clary.
    Team Klaroline! <3
    I wypuść Elijah, bo też jest świetny.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń