Rozdział 20
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam że nie pisałam tak długo. Chciałabym was zapewnić że to się więcej nie powtórzy, ale nie mogę bo jeszcze najbliższy miesiąc będzie prawdopodobnie wyglądał podobnie. Ale już tylko miesiąc. Po egzaminie znów wracam do formy. Obiecuję. A teraz nowy trochę krótki rozdział. Miłego czytania.
Droga
zaczęła się dłużyć, odkąd przestaliśmy rozmawiać. Spojrzałam na zegarek. Czyli
jakieś pół godziny temu. Cisza stawał się coraz bardziej niezręczna, a przed
nami jeszcze godzina drogi w tym samochodzie. A swoją drogą, ciekawe skąd
pierwotny wziął to auto. To jego? A może ukradł? Albo zmanipulował kogoś…
- Dlaczego
przyjechaliście do mnie? – Pierwotny przerwał ciszę.
-
Potrzebujemy twojej pomocy.
- W
odzyskaniu ‘dawnego Klaus’?
- Chodzi o
to, że Klaus porwał moją przyjaciółkę. I musimy ją uwolnić.
- To nie
brzmi jak ratunek Klausa. – Pierwotny zmarszczył brwi.
- Chodzi
właśnie o to, że Klaus którego znam by jej nie porwał. Bo on nie jest wcale
takim potworem jak wszyscy go widzą.
- A może to
ty widzisz go źle?
- Może, ale
to nie zmienia faktu, że mogę spróbować przywrócić go takiego jakiego pamiętam.
- Opowiedz
mi coś o sobie.
- O mnie? –
Spojrzałam pytająco na pierwotnego. – Ale nie ma co opowiadać.
- Zacznij
może o twojej przyjaciółce. Dlaczego Klaus miałby ją porwać?
- Nie wiem
dokładnie. Jej krew ma jakieś magiczne właściwości, czy jakoś tak. – Samochód
gwałtownie się zatrzymał.
- Czy dzięki
jej krwi Niklaus może tworzyć hybrydy?
- Chyba tak.
– Odpowiedziałam przestraszona nagłym hamowaniem.
- To stawia
sprawę w znacznie gorszym świetle. Klaus nie będzie chciał jej oddać. – Drzwi
od mojej strony otworzyły się i czyjeś ręce wydarły mnie z samochodu. Stefan
oglądał mnie dokładnie od stup do głów.
- Nic ci nie
jest?
- Nie, a co
ma mi być? – Zapominałam nawet że oni ciągle jechali za nami.
- Dobra
koniec tej wycieczki. Blondi masz przesiadkę. – Usłyszałam głos Damona.
Pierwotny wyszedł z auta i poprawił swoją marynarkę.
- O co
chodzi?
- Nie wiem.
– Odpowiedziałam szczerzę. – Co się stało?
- To zbyt
niebezpieczne abyś sama jechała z nim autem. – Stefan wskazał na Elijaha.
-
Przejechaliśmy już ponad pół drogi! O co wam chodzi?
-
Zatrzymaliście się tak nagle. Myślałem, że coś ci chce zrobić. Nie powinienem zgodzić
się abyś tam w ogóle wsiadła.
- Ale to mój
wybór. Nikt nie kazał mi tam wsiąść i nikt nie będzie mi kazał stamtąd
wysiadać. Rozumiemy się? – Wsiadłam z powrotem do auta, a Elijah zaraz za mną.
- Jesteś
tego pewna? – Spytał Stefan zaglądając przez okno.
- Tak. Nie
musicie już za nami jechać. Powiedz Damonowi, że może jechać jak szybko sobie chcę. –
Zamknęłam szybę, a pierwotny ruszył.
- Dlaczego
tak bardzo upierasz się przy tym aby ze mną jechać. Przecież i tak jadę do
Mystic Falls. Nie musisz mnie pilnować.
- To nie o
to chodzi. Miałam nadzieję, że dowiem się od ciebie wielu rzeczy. Zresztą nie
powiedziałeś mi jeszcze czy pomożesz.
- W
uwolnieniu twojej przyjaciółki czy w sprawie Klausa?
- W obu.
- Tak jak
już mówiłem, nie będzie łatwo odzyskać twoją przyjaciółkę. Jej krew ma bardzo
duże znaczenie dla Klausa. A co do samego jego, nie mogę ci nic obiecać,
ponieważ osoba którą chcesz przywrócić może nie istnieć.
- To
nieprawda. Ty też musisz o tym wiedzieć. Jesteś jego bratem. Musiałeś widzieć
jego ludzką stronę!
- Może
widziałem, a może tylko chciałem ją widzieć. Nie chcę cię do niego zrażać, ale
Klaus ma wiele twarzy.
- Wiem.
- Więc może
powiesz mi w końcu coś o sobie?
- Już
mówiłam, nie ma co.
- Spróbuj. –
Zachęcił mnie.
- Mieszkam w
Mystic Falls odkąd pamiętam. Moja mam jest szeryfem w mieście, ojca nigdy nie
znałam. Chodzę do 3 klasy liceum… no może nie do końca chodzę. Nie mam
rodzeństwa.
- Ile masz
lat jako wampir?
- Jakiś rok.
Twoja kolej.
- Co chcesz
wiedzieć?
- Ile ty
masz lat jako wampir?
- Jakieś
tysiąc.
- Łał mówił
ci już ktoś kiedyś, że jesteś stary?
- Nie. Jesteś
pierwsza. – Zaśmiałam się.
- O co
chodzi z tymi hybrydami?
- To dość
skomplikowane. Nie jestem pewien czy mogę ci o tym opowiedzieć. Aby to
wytłumaczyć trzeba poznać historię Klausa, a to chyba on powinien ci ją
opowiedzieć.
- Ale on nie
lubi mówić o sobie. Proszę powiedz mi. – Powiedziałam błagalnym głosem.
- Nie mogę.
Nie wiem do czego wykorzystasz te informacje. Nie wiem po czyjej stronie
jesteś.
- Mówiłam
już że chcę go przywrócić.
- Caroline…
- Samochód zwolnił. – Czy ty go lubisz? – Dlaczego on o to pyta? Przecież
mieliśmy o tym nie rozmawiać. Popatrzyłam na niego lekko przestraszona. Czy
mogę mu powiedzieć? – Pierwotny przyglądał mi się uważnie. – Rozumiem. –
Rozumiem? Co rozumiesz?
- Co?
- Lubisz go,
prawda? – Czy ja jestem jakąś otwartą księgą? Spuściłam głowę. – W takim razie
mogę ci to chyba powiedzieć. – Uniosłam głowę.
- Naprawdę?
- Cała
historia zaczyna się jeszcze kiedy byliśmy ludźmi. Niklaus był bękartem mojej
matki i wilkołaka. Od kiedy ojciec się dowiedział zawsze traktował go gorzej.
Klausowi bardzo zależało na jego aprobacie kiedy był mały i robił wszystko aby
mu się przypodobać, ale on go odtrącał. Kiedy nasz matka przemieniła nas w
wampiry za pomocą eliksiru zaczęliśmy się żywić krwią. Kiedy Klaus po raz
pierwszy zabił jego gen wilkołaczy został uaktywniony. Wtedy Klaus stał się
hybrydą. Pół wampirem pół wilkołakiem. Ojciec nakazał naszej matce założyć na
niego klątwę i zapieczętować jego wilczą
naturę.
- Ale teraz
przecież jest hybrydą. – Mój głos był zachrypnięty.
Zamrugałam kilka razy. Jak ojciec mógł go tak traktować?
- Tak
ponieważ złamał tę pieczęć przy pomocy krwi pewnej dziewczyny, Amary. Coś jednak
poszło nie tak i klątwa została złamana tylko połowicznie i wtedy też pojawił
się pierwszy sobowtór. Od tamtej pory jeżeli sobowtór zostanie przemieniony w
wampira lub zabity następny pojawia się w przeciągu dwustu lat.
- To znaczy,
że Elena ma wiele sobowtórów?
- Jeszcze
nie słyszałaś o Katerinie?
- O
Katerinie?
- To dość dziwne
biorąc pod uwagę że włóczysz się z braćmi Salvatore.
- Nie to
jest raczej mało dziwne. Nie wiem od nich nic o Niku, choć Stefan był jego
przyjacielem.
- Słynny
rozpruwacz. Rebeka najlepiej wspomina te czasy. Mówi że Klaus był wtedy
szczęśliwy i miał wtedy przynajmniej przyjaciela. Pierwszego od dawna. – Nagle
coś mi się przypomniało.
- Pamiętasz
naszą umowę? Wiesz już co czuję do Klaus więc powiedz mi teraz kto zamknął cię
w trumnie.
- Ale ty mi
wcale nie powiedziałaś co do niego czujesz. – Słusznie.
- Ale…
-
Powiedziałem że powiem ci, jeśli ty powiesz mi co do niego czujesz. Nie
zrobiłaś tego. – Skoro i tak już wie…
- Och niech
ci będzie. Tak bardzo go lubię. Zadowolony?
- Bardzo? –
Zaśmiał się pierwotny a ja pożałowałam swoich słów
- No więc
kto zamknął cię w trum… - Nagle samochód zatrzymał się z piskiem opon.
Pierwotny wyskoczył z pojazdu a ja nie wiedząc co się dzieje zaraz za nim. Czy
on próbuje uniknąć odpowiedzi na moje pytanie? Rozejrzałam się. Samochodu
Damona nie było za nami. Pierwotny stał natomiast niedaleko auto a obok niego
Rebeka.
- Elijah! –
Blondynka przytuliła się do pierwotnego. – Pozwolił cię uwolnić?
- Nie
zupełnie. – Wskazał ruchem głowy w moim kierunku. Oczy wampirzycy spoczęły na
mnie.
- Rozumiem.
– Uśmiechała się pod nosem. – Nie sądziłam że posunie się dla niego aż tak
daleko. - Co
zamierzasz?
- Najpierw
muszę z nim porozmawiać.
- Jesteś
pewien? Będzie wściekły. Powinieneś stąd wyjechać jak najdalej i nie pokazywać
się przez najbliższe stulecie. – Co wyjechać? Zrobiłam krok na przód.
- Ale… -
Zaczęłam.
- Nigdzie
nie jadę. Słyszałem że nasz brat wyłączył uczucia. Chcę dowiedzieć się
dlaczego.
- Powód masz
tuż przed nosem. – Oboje spojrzeli na mnie.
- Tak
przypuszczałem, ale aż trudno w to uwierzyć że ona to zrobiła. – Ja tu jestem.
Chciałam im to powiedzieć prosto w twarz ale powstrzymałam się. Ja to zrobiłam?
Co zrobiłam? Klaus wyłączył uczucia?
- Nie
rozumiem. – Nikt z nich mi nie odpowiedział. Kontynuowali swoją rozmowę. - Klaus
wyłączył uczucia? – Wciąż nic. Miałam już tego dość. Znajdowaliśmy się na
obrzeżach Mystic Falls, do centrum w wampirzym tempie mogłam dostać się w ciągu
minuty. Ruszyłam po woli ale po paru krokach zatrzymałam się. Co jeśli
pierwotny jednak wyjedzie? Odwróciłam się z powrotem w stronę pierwotnego.
- Możemy już jechać dalej? Damon i Stefan na
pewno czekają już w domu. – Pierwotny pokiwał głową i wsiadł do samochodu, a
zanim jego siostra, zajmując moje miejsce obok pasażera.
- Co z nią? –
Spytałam pierwotnego.
- Jadę z
wami. Przyda wam się chyba ktoś z wewnątrz.
- Zajęłaś
moje miejsce!
- Tył jest
cały twój. – Już miałam się odgryźć ale przerwał mi Elijah.
- Możecie
przejechać te 10 minut bez kłótni? – Wsiadłam więc posłusznie do tyłu. Obaj
bracia czekali na zewnątrz. Obecność Rebeki chyba trochę ich zaskoczyła.
- Co ona tu
robi? – Zaczął Damon.
- Stefan. –
Przywitała się Rebeka.
- Rebeka.
- Świetnie
skoro wszyscy się już znamy możemy przejść do ratowania Eleny?
- Do czego
proszę? – Rebeka patrzyła kpiąco na Damona.
- Musimy się
pośpieszyć zanim Klaus wyjedzie z miasta. – Elijah przerwał docinki.
- Klaus
wyjeżdża? – Nie wiedziałam nic na ten temat.
- Na to
wygląda. Może jeszcze w tym tygodniu. – Odpowiedziała Rebeka.
- Jak
przepraszam zamierzacie odebrać mu Elenę? – Niecierpliwił się Damon.
- Musimy
odwrócić jego uwagę. – Zaczął Elijah.
- Niestety ale
Blondi odpada, znudziła mu się kilka dni temu. – Spojrzałam na niego krzywo.
- Gdyby tak
był to pewni już my nie żyła. – Zakpiła Rebeka. Co to znaczy?
- Przejdźmy
do…
- Poczułem
się urażony. Wszyscy zostali zaproszeni, nawet mój kochany braciszek, wszyscy oprócz
mnie. – Usłyszałam znajomy głos. – Beka nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Klaus.
- Elijah. –
Głos Klaus był lodowaty jak lód. Ciarki przeszły mi po całym ciele.